Panie Pośle Michale Wójcik, a gdyby tak…

Prawda jest najważniejsza

Statystyki bloga:
Wizyty: 34798
Liczba postów: 27
Liczba komentarzy: 174

Panie Pośle Michale Wójcik, a gdyby tak…


Ludzie nazywani słusznie, czy niesłusznie dziennikarzami, strasznie się w Polsce rozpanoszyli. Oni podają nam wybrane przez siebie informacje,  decydują, których informacji nie podać, sami budują kontekst nadający konkretnej informacji sens, sami dobierają i wymuszają interpretację wydarzeń według własnych potrzeb. To oni zapełniają wszystkie studia radiowe i telewizyjne, dominują w każdym programie, coraz częściej rozmawiają we własnych gronach, a jeśli program prowadzą, to sterują jego biegiem traktując innych uczestników tak, jakby nie wiedzieli, że właśnie ci uczestnicy mają być głównymi aktorami programu. To właśnie tym gościom w studio należy się  respekt, tym bardziej, że są na ogół bardziej kompetentni i zorientowani w danym temacie,   oni, a nie dziennikarze mają mandat społeczny do reprezentacji części opinii publicznej, ponadto  często piastują funkcje państwowe, więc powinni być traktowani ze szczególnym szacunkiem.

Gdyby widz z innego kraju, nie znający polskich postaci życia publicznego, oglądał niektóre publicystyczne programy telewizyjne, nie byłby w stanie rozpoznać, że prowadzący program jest tylko dziennikarzem, a jego rozmówcą jest na przykład poseł polskiego parlamentu, czy nawet minister polskiego rządu. Dziwiłby się zarówno zachowaniu dziennikarza, jak i przyzwoleniu polityka na taki spektakl. To już trwa od wielu lat, a sytuacja tylko się pogarsza , gdy nasi politycy wykazują trudną do zrozumienia tolerancję wobec takich zachowań. Wydaje im się, że są grzeczni, kulturalni, tolerancyjni i skorzy do dialogu w każdych warunkach, a zapominają, że to wszystko uderza rykoszetem w godność ich zwolenników i jest zaniedbaniem, które ma bardzo niedobre konsekwencje. Już dzisiaj dziennikarze zmonopolizowali debatę o wszystkich najważniejszych problemach Polski - to oni coraz częściej sami ze sobą debatują w studiach, sugerują rozwiązania, ostrzegają, a nawet nas napominają. Taka sytuacja jest podstawową przyczyną trudności w rozwiązywaniu najważniejszych problemów Polski, bo ułomna debata ludzi, którzy bezpodstawnie uzurpują sobie wyłączność do publicznych dyskusji, nie zdoła nawet prawidłowo zdefiniować problemów.    

Już kilka razy pisałem na temat dziwacznej relacji dziennikarz - polityk w mediach, ale wiem, że to wszystko staje się jałowym ględzeniem, gdy nie jest podparte konkretnym przykładem. Dlatego wybrałem przykład programu telewizyjnego „Tak jest” w TVN24, w którym bodaj w czwartek 23 lutego u prowadzącej spektakl Małgorzaty Łaszcz  pojawili się posłowie Michał Wójcik i Borys Budka. Nie znalazłem linku do tego programu. Być może z premedytacją nie zamieszczono tego w sieci i wcale bym się nie zdziwił. Także nie jestem pewny podanej przeze mnie daty, a nawet nie do końca pamiętam o czym była ta rozmowa, ale jest to w moim przykładzie całkowicie nieważne, bo chodzi głównie o ilustrację przebiegu programu.  A był on taki, że prowadząca najpierw postawiła temat i udzieliła głosu Budce, który długo, tak jak on to potrafi, wykrzyczał swój wielo-tematyczny słowotok niezakłócony żadnymi interwencjami red. Łaszcz. Poseł Wójcik cierpliwie, w milczeniu słuchał i można było jedynie zauważyć ledwo dostrzegalne zniecierpliwienie, gdy jego adwersarz zdawał się nie chcieć kończyć swojej wypowiedzi. Wreszcie prowadząca skinęła ręką, że teraz poseł Wójcik może się wypowiedzieć, ale zanim wygłosił pierwsze zdanie, weszła z „uzupełniającym” pytaniem, a potem bez przerwy włączała swoje uwagi; praktycznie mówiła głośno i równolegle. Gdy Wójcik upomniał się, by mu pozwoliła się wypowiedzieć, na chwilę milkła, a wtedy swoje zagłuszanie włączał Budka. Tak toczył się do końca ten program, w którym głównie mówili Łaszcz i Budka, a poseł Wójcik próbował czasem ripostować z nadzieją, że ktoś to usłyszy. Wójcik też mówił, ale przy takim zagłuszaniu trudno było wyłowić treść jego wypowiedzi.   Oczywiście program zakończył Budka własnym podsumowaniem, a red. Łaszcz podziękowała obu stronom za udział.

Czuję sporo sympatii do posła Michała Wójcika i uważam, że w mediach generalnie zachowuje się lepiej, niż wielu innych reprezentantów naszej strony. Wybrałem ten przykład, bo jest relatywnie świeży i wydaje mi się, że poseł Wójcik jest bardziej niż inni otwarty na sugestie. Sugestia będzie w zasadzie jedna, ale poprzedzona standardowym i narzucającym się pytaniem, które coraz głośniej wybrzmiewa od wielu lat: „Po co wy tam leziecie?” Przecież te media są od lat rozpoznane jako szczególnie wrogie Polsce i nie ma potrzeby, by to uzasadniać – rozumie to każdy uczciwy obserwator, a politycy wciąż zdają się przyjmować te media jako zło konieczne, z którym warto szukać dialogu.

Szanowny Panie Pośle Wójcik,

Jeśli już Pan idzie do TVN24 i decyduje się wziąć udział w takim programie z red. Łaszcz, to trzeba zrobić wszystko, by wystąpić tam na warunkach równoprawnych ze swoim adwersarzem. To Pan, jeśli okazuje się to konieczne, powinien zadbać, by program był prowadzony w uczciwy sposób, a jeśli nie da się tego osiągnąć, powinien Pan być gotów do opuszczenia studia. Generalnie byłoby wskazane, by nasi politycy oglądali zapisy programów, w których biorą udział, bo wydaje mi się, że sami dostrzegliby jak często ich niemoc  jest kompletnie nieuzasadniona; wtedy znaleźliby środki, by sytuację zmieniać. Na przykład według mojej sugestii związanej z sytuacją w omawianym programie.

Panie Pośle!

A gdyby tak……od razu na początku, po wystąpieniu posła Budki i rozpoczęciu Pana wypowiedzi szybko „ubogaconej” wtrętami prowadzącej red. Łaszcz,…

….gdyby na chwilę zamilknąć, a po uciszeniu się pani redaktor wobec sztucznej sytuacji, w której tylko ona mówi, zabrać zdecydowanie głos i bardzo mocno powiedzieć:

„ Proszę teraz oboje państwa o pełne milczenie, bo chcę powiedzieć coś bardzo ważnego. Jeśli ktoś z państwa złamie ciszę, ja opuszczę studio, bo nie mam zamiaru uczestniczyć w spektaklu na waszych warunkach. Zgodziłem się wziąć udział w programie, bo przyjąłem, że odbędzie się to według ustalonych standardów i zgodnego z nimi podziału ról. Jest pani redaktor, która prowadzi program, a więc stawia temat, zadaje pytanie, udziela głosu uczestnikom i pilnuje, by czas i warunki wypowiedzi były uczciwie i równo przydzielane obu stronom. Jest temat, w którym są różnice opinii reprezentowane przez dwóch uczestników wymieniających się argumentami. Poseł Budka mówił bardzo długo, ja to cierpliwie znosiłem, a pani redaktor milczała. Gdy wreszcie dopuszczono mnie do głosu, pani natychmiast wdarła się w moją przestrzeń, zaczęła formułować nowe pytania, wyrażać swoja opinię i przeszkadzać, zagłuszając moją wypowiedź.

Ja nie przyszedłem tutaj rozmawiać z panią redaktor, bo pani rola polega na prowadzeniu programu,  w którym pani jest zobowiązana do bezstronności i do uczciwego, równego dzielenia czasu na wypowiedź obu stron, w tym także do pilnowania, by mój głośny i często agresywny oponent mi nie przeszkadzał. Pani opinie i poglądy może pani wypowiadać w innych miejscach, ale nie w programie, który pani przyjęła rolę prowadzącej. Tym bardziej nie ma pani podstaw, by ze mną polemizować, ani prawa by mi przeszkadzać. Możemy program kontynuować, jeśli oboje państwo przyjmą normalne zasady debaty, a pani powstrzyma się od zachowań wykraczających poza rolę prowadzącej.Jeśli państwo zechcą dalej narzucać  inne, wasze i nieuczciwe warunki, to proszę rozmawiać między sobą, bo ja opuszczę studio. Proszę dzisiaj tę zasadę traktować bardzo rygorystycznie.”

Ta dość obszerna edukacja na żywo dedykowana red. Łaszcz, nie zmieni jej postępowania, ale doraźnie w konkretnym programie z pewnością zadziała, bo byliśmy już świadkami takich sytuacji i zawsze strofowany dziennikarz nabierał  pokory. Red. M.Łaszcz prowadzi zwykle niedzielny program TVN24 „Loża prasowa”  i to jest to miejsce, gdzie opisane w tej notce zjawiska widać bardzo wyraźnie. Dzisiaj (26 luty) też. Czterech dziennikarzy i red. Łaszcz przez blisko godzinę zdają się prowadzić zaangażowaną rozmowę ludzi, dla których wszelkie różnice poglądów są wyłącznie udawane. Rozmowa brzmi tak, jakby we własnym gronie zachwycali się „nowymi szatami cesarza”, a do ich rozmowy nie mógł się wedrzeć głos dziecka podpowiadający, że „cesarz jest nagi”. Ale nawet w takim programie zdenerwował się red. Szułdrzyński, który strofował red. Łaszcz, że mu przeszkadza w wypowiedzi. Była przez chwilę zakłopotana i warto to w powtórce zobaczyć. Poseł Wójcik z pewnością zakłopotał by ją mocniej, gdyby zechciał.  

            

 

Rafał Broda / 26, lutego, 2017


Komentarze

To, że dziennikarzom, także tzw. naszym już się zupełnie w głowach poprzewracało, to widać gołym okiem od dawna. Natomiast dlaczego politycy czy eksperci ze strony PiS dają sobą pomiatać, to dla mnie rzecz niepojęta. Mam wrażenie, że cierpią na kompleks "wiecznego przegranego" i po prostu do głowy im nie wpada, że można inaczej.---- Co do Pańskiej propozycji, to jest świetna, aczkolwiek z małą poprawką - uważam, że starczą pierwsze dwa zdania. Reszty prawie nikt nie przyswoi, łącznie z pozostałymi obecnymi w studio - za trudne :))

eska / 26, lutego, 2017 17:00:43

"Jak się nie będą ciebie bać, to się będą z ciebie śmiać" - powiadał papcio Wołodyjowski i miał rację.

eska / 26, lutego, 2017 18:53:54

W mediach leci kompletnie żałosny spektakl. Też czasami nie rozumiem, po co nasi politycy bywają w pewnych miejscach i też radziłabym im - w przypadku niespełnienia przez prowadzącego audycję warunków dziennikarskiej rzetelności - po prostu opuszczać studio z krótkim uzasadnieniem co i dlaczego. Albo się szybko nauczą a jak nie, to niech sobie ględzą we własnym sosie. Ciekawe, ilu oglądających będą wtedy mieli. Pozdrawiam

Leonarda / 26, lutego, 2017 19:25:56

@Eska - pierwsze dwa zdania to tylko gniewna reakcja na sytuację. Te kolejne wcale nie są trudne, a i tak nikt by tego nie czytał z kartki, a mówiłby własnymi słowami i byłoby to prostsze. Chodzi o EDUKACJĘ prowadzącej, o to, by na dłużej przerwać program i tonem nie znoszącym sprzeciwu, mocno i głośno ją napiętnować. Tylko, że od razu trzeba być gotowym do wyjścia ze studia - zaledwie kilka razy się to zdarzyło i zawsze efekt był piorunujący dla dziennikarza. Wołodyjowski miał rację.

Rafał Broda / 26, lutego, 2017 19:39:12

Na TT na stronie posła Wójcika umieściłem informację o liście do niego z linkiem do niniejszej strony.

Zbigwie / 26, lutego, 2017 20:11:15

@JacekB - "Wątpię czy poseł Wójcik mógłby spokojnie powiedzieć to, co Pan zaproponował.". Niepotrzebnie Pan wątpi, zwłaszcza że nigdzie nie sugerowałem, by powiedział to spokojnie. To trzeba powiedzieć z emocjami,nawet krzykiem jeśli jest taka potrzeba, ale z gotowością do wyjścia ze studia. Akurat taka sprawa, o jakiej napisałem kompletnie nie nadaje się do sądu. TVN24 rzeczywiście ogląda ograniczona liczba osób, ale ci, którzy są zainteresowani wydarzeniami śledzą bardzo uważnie i to oni są opiniotwórczy. Jestem przekonany, że te różne media szybko by upadały, gdyby obecność naszych polityków w ich studiach nie dawała im zastrzyku na przetrwanie. To dziwne, że politycy potrzebują najwięcej czasu, by zrozumieć sprawy. Już prawie wszyscy wiedzieli czym jest Gazeta Wyborcza, a oni wciąż tam udzielali wywiadów - po czasie zrozumieli, że nie wolno, nie wypada i pod żadnym względem się nie opłaca.

Rafał Broda / 26, lutego, 2017 23:05:22

@Leonarda - myślę, że bardzo podobnie widzimy sprawy. Dodam tylko do tego komentarza skierowanego do JackaB, że ma sporo racji uznając, że nasi potrzebują szkoleń i centralnego zarządzania wystąpieniami. Na przykład zagadką dla mnie jest postać Krzysztofa Łapińskiego, który coraz częściej występuje w imieniu PiS właśnie w TVN24. Jego wyraźnie lubi A.Morozowski i muszę powiedzieć, że gdybym był zaciekłym wrogiem PiS to też lubiłbym tego Łapińskiego i zapraszałbym do programów.

Rafał Broda / 26, lutego, 2017 23:11:59

@Zbigwie - dziękuję, cenne współdziałanie, ciekawe czy zobaczymy jakiś efekt.

Rafał Broda / 26, lutego, 2017 23:13:12

Informujemy, iż korzystamy z informacji zawartych w plikach cookies. Użytkownik może kontrolować pliki cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies