Za sprawą dyskusji w Niemczech na temat pozwolenia Bundeswehrze prowadzenia zaciągu wśród ludzi nie będących obywatelami Niemiec problem ten coraz bardziej staje się widoczny. Zacznę od Niemiec, bo przecież wcale nie jest tak, że jakoby dotąd jest to czysta karta. Otóż w kraju tym 13% żołnierzy ma pochodzenie imigranckie. W takich krajach jak USA czy Kanada, to zjawisko normalne, organicznie związane z charakterem tych państw, ale w Niemczech? Co więcej, najwięcej tych "obcych" ma pochodzenie rosyjskie. Do tego stopnia, że niekiedy plany zajęć pisane są w dwóch językach: niemieckim i rosyjskim. Dziwię się, że jeszcze nie dodano trzeciej wersji – w języku tureckim.