Znam sprawy z bliska, ponieważ w lutym/marcu odbyłem z panem prezydentem Lechem Kaczyńskim z pięć rozmów i wiem dość dokładnie jaki był stan relacji między prezydentem a premierem i jego kancelarią. A on był taki, że Donald Tusk i jego przyboczni z Tomaszem Arabskim na czele, Radosławem Sikorskim jako ministrem spraw zagranicznych niczym innym się nie zajmowali jak tym, jak uprzykrzyć życie prezydentowi, szczególnie w kontekście wizyty w Katyniu i relacji z Moskwą. Jeśli Donald Tusk mówi, że tego wszystkiego nie pamięta, to oczywiście buja nas w najlepsze. Oni tym się zajmowali już od końca grudnia 2009 roku, kiedy ostrzegano na poziomie dyplomatycznym (polska ambasada w Moskwie), że jest jakaś operacja, żeby podzielić polskie władze w związku z rocznicą Katynia.