Nysa. Niewielkie miasto w województwie opolskim stało się miejscem, gdzie ludzie dotknięci uzależnieniami dostają drugą szansę na życie. Ranczo Nadziei to nie kolejny ośrodek terapii – to wspólnota, która daje swoim podopiecznym coś więcej niż leczenie: odbudowuje ich jako ludzi.
Korzenie Rancza sięgają 1983 roku, kiedy to franciszkanin o. Hans Stapel założył w Brazylii pierwszą wspólnotę Fazenda da Esperança. Jej skuteczność sprawiła, że model ten rozprzestrzenił się na kilkanaście krajów świata, pomagając tysiącom ludzi uwolnić się od nałogów. Pomysł sprowadzenia tego doświadczenia do Polski pojawił się wśród franciszkanów z prowincji św. Jadwigi Śląskiej. To oni postanowili stworzyć pierwszą w kraju męską wspólnotę Rancza Nadziei, a na jej lokalizację wybrali Nysę.
Inicjatywa wymagała ogromnego zaangażowania i determinacji, ale w końcu udało się przygotować przestrzeń, która mogła przyjąć pierwszych mieszkańców. Od tego momentu Ranczo w Nysie stało się miejscem, gdzie osoby walczące z uzależnieniami uczą się nowego życia opartego na trzech filarach: pracy, wspólnocie i duchowości.
To nie zamknięty ośrodek, gdzie ludzie odbywają bierną terapię. To miejsce, gdzie codzienność jest terapią – poprzez obowiązki, relacje z innymi i odkrywanie sensu życia. Brat Marek Baranowicz OFM, który poznał Ranczo podczas swojej misji w Boliwii, wraz z grupą współpracowników czuwa nad tym, aby każdy, kto tu trafia, miał szansę na prawdziwą zmianę.
Dziś Ranczo Nadziei w Nysie jest domem dla tych, którzy gotowi są podjąć walkę o siebie. Nie ma tu dróg na skróty, nie ma prostych rozwiązań – jest codzienna praca nad sobą i wiara, że nowe życie jest możliwe.
