Był sobie pewien facet...

eska - ludzie myślcie, to nie boli....

Statystyki bloga:
Wizyty: 94919
Liczba postów: 67
Liczba komentarzy: 626

Był sobie pewien facet...


Kiedy, kompletnie oszołomiona poziomem nienawiści wobec prezydenta (która wylała się nagle z prawicowych mediów), próbowałam go bronić, usłyszałam (poza inwektywami) podstawowy argument – „sprzedał się i nic się teraz nie zmieni”.
Okazuje się, że zaledwie tydzień po decyzji PAD dwa najważniejsze sądy (wg panującego w Polsce ustroju) uznały oficjalnie prawomocność działania Trybunału Konstytucyjnego oraz ważność wyborów do TK, dokonanych przez PiS. Cały półtoraroczny hejt, wszystkie interwencje zagraniczne, wszystko -  tymi dwoma postanowieniami SN i NSA wywaliły w powietrze. Podstawowy zarzut, czyli niekonstytucyjność rządów PiS – właśnie poszedł w diabły, a innych zarzutów chwilowo opozycja nie ma i raczej szybko mieć nie będzie. Jednym ruchem prezydent rozwalił pretekst do protestów i zlikwidował całe paliwo Rzeplińskiego i reszty, mało tego - ci „geniusze” prawni właśnie wyszli na totalnych głupków, a środowisko prawnicze dostało wyraźny sygnał - nie tędy droga, panowie! 

W zamian od kilku dni spotyka go wycie histerycznych, pożal się Boże, „rewolucjonistów” z Koziej Wólki, którzy nawet nie wiedzą, na czym polega spór, bo zielonego pojęcia o prawie nie mają. Podlece  snują scenariusze zdrad, do głowy im nie przyjdzie, że to Prezydent postawił warunki i to skutecznie, a nie odwrotnie...

-----------------------------------------------------------------------------------------------

A teraz smutna refleksja:

Był sobie pewien facet... Sympatyczny, wykształcony, z dobrej rodziny. Żył sobie całkiem spokojnie, zaczął karierę naukową, trochę się kręcił koło polityki, ale bez specjalnego zaangażowania.

W 2005 roku wypatrzył go Ziobro i zaangażował do pracy na rzecz PiS. Najpierw był doradcą klubu PiS, po roku został wiceministrem u Ziobry, po rozpadzie rządu wylądował w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Po 10 kwietnia 2010 roku nieustająco służył pomocą przy organizowaniu pobytu JK i Marty Kaczyńskiej w Krakowie. W 2010 PiS go wystawiło w wyborach na prezydenta miasta, oczywiście nie miał szans, ale się starał. W końcu został wystawiony do wyborów europejskich, uzyskał mandat i zaczął spokojne życie pracowitego europosła. Za bardzo duże pieniądze.

Ta oto, spokojna i dająca spore profity finansowe kariera została zakłócona dwa razy po 2010 roku, najpierw Ziobro stworzył własną partię i próbował ukraść elektorat Kaczyńskiemu – nasz miły facet, mimo zobowiązań koleżeńskich, nie posłuchał Ziobry i został w PiS. Potem JK zaproponował mu rolę konia, który ma podciągnąć PiS do wyborów sejmowych, a on grzecznie się zgodził. Niestety, swoim zwyczajem zaangażował się maksymalnie i, na swoje nieszczęście, te wybory wygrał! A przecież nie taki był plan...

Miły facet porzucił ciepłą posadkę w UE, zmusił żonę do porzucenia zawodu, zrezygnował z życia rodzinnego i, na swoje nieszczęście, znowu w pełni się zaangażował, tym razem w realizację planów naprawy państwa. I tak mu dobrze szło, że wszystkich w końcu wkurzył! Partia matka nie wybacza takich sukcesów na własną rękę, o nie! Dostał więc rozkaz, którego, wg jego rozumienia państwa, wykonać z czystym sumieniem nie mógł – no i  odmówił...
Teraz jest zdrajcą, znienawidzonym sprzedawczykiem, a to i tak łagodne określenia. Partia matka nie spocznie, póki go nie wykończy, choćby przy okazji miała wykończyć własny rząd i całą dobrą zmianę – bo w partii matce takich rzeczy się nie wybacza. 

I po co to Panu było, Panie Prezydencie? Było odmówić, dosiedzieć do końca kadencji w UE, zarobić kasę, a potem spokojnie zostać profesorem. Tak, tak – ja rozumiem, na słowie harcerza polegaj jak za Zawiszy, pamięć o śp. Lechu Kaczyńskim, Ojczyzna w potrzebie  itp. – tyle, że to nieważne, w żadnej partii. Ojczyznę oczywiście ratować należy, ale nie wolno przy tym naruszać interesów i hierarchii wewnątrz partyjnych, a Panu wyznaczono rolę faksymilki do podbijania ustaw - czego Pan w tym nie zrozumiał?
Już Pan i tak dość narozrabiał, podnosząc błyskawicznie rangę Polski za granicą, teraz Pan jeszcze chciał się wcinać między Patrona i Delfina? Jest Pan jak dobrotliwy karpik między dwoma rekinami, ot co.

„Prawdziwi patrioci” odbiorą Panu godność, dobre imię, przyszłość polityczną. Posądzą Pana o to wszystko, co sami zrobiliby natychmiast, gdyby tylko dostali jakieś propozycje, bowiem sądzą podług siebie. I nie znają litości dla "frajerów".... 

eska / 3, sierpnia, 2017


Komentarze

JacekB
Powiem krótko - rodzina Dudy > sama przyzwoitośc od pokoleń. Rodzina Ziobry > tatuś naczelny lekarz uzdrowiska, PZPR, nomenklatura. Staroświecka jestem, jakoś nie wierzę dzieciom nomenklatury.... A co do wspólpracy, to na razie PAD podpisywał w ciemno, dopiero RIO zawetował, ale to była tak głupia i niezgodna z konstytucją ustawa, że głowa boli - to akurat wiem, bo na samorządzie się znam. Wiesz, że PiS chce ograniczyc samorząd i upartyjnic nawet wybory w małych wioskach? Nie wiesz, bo o tym sie nie mówi. I o wielu innych rzeczach też nie. Maja wszystko, moga wszystko, a co robią? Gryza sie o zakres władzy, taka prawda.

eska / 3, sierpnia, 2017 20:53:04

Informujemy, iż korzystamy z informacji zawartych w plikach cookies. Użytkownik może kontrolować pliki cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies