Może bojkot to załatwi…., ale co?

Prawda jest najważniejsza

Statystyki bloga:
Wizyty: 34753
Liczba postów: 27
Liczba komentarzy: 174

Może bojkot to załatwi…., ale co?


Spodobała mi się wiadomość, że politycy PiS odmówili występów w programach telewizyjnych, których uczestnikiem miał być także poseł Szczerba, a w związku z tym jego udział w kilku programach został odwołany. Jeszcze bardziej spodobała mi się zapowiedź, że w rewanżu politycy PO będą bojkotować telewizję publiczną. Z jednej strony, wobec tego co dotychczas widziałem, z ulgą przyjąłbym ich nieobecność w TVP. Z drugiej strony taka sytuacja byłaby czymś bardzo prawdziwym – końcem  udawania, że wzajemny dialog ludzi PO i PiS jest możliwy. Dialog wymaga przyjęcia pewnego minimum wspólnych wartości i sposobu argumentacji, w którym jest szacunek dla prawdy. Obie strony dialogu muszą też z góry uczciwie założyć gotowość przyjęcia, że adwersarz może mieć rację. W sytuacji, gdy te warunki nie są spełnione, lepiej jest jeśli obie strony nie wchodzą w dyskusję, a raczej prezentują osobno swoje argumenty, jedni w TVP, drudzy na przykład w TVN. Telewidzowie sami mogą wtedy ocenić prezentowane argumenty, zwłaszcza że w przeciwieństwie do bezpośredniej konfrontacji, ani krzyk, ani arogancja, ani też zakłócanie wypowiedzi adwersarza, czy wsparcie prowadzącego dziennikarza, nie miałyby w takich okolicznościach zastosowania. 

 

Zrobiłem przerwę w pisaniu, by sprawdzić co dzieje się na salonie24, bo podobno przywrócono tam stary system komentowania. Znalazłem tam tekst znanego mi autora, podpisującego się pseudonimem Jan Mak, który też dotyczy owego zapowiadanego bojkotu.  

http://janmak.salon24.pl/765677,bojkot-telewizji-publicznej-przez-totalna-opozycje-znakomity-pomysl

Jan Mak cieszy się z pomysłu PO, sugeruje też bojkot TVN jako pożyteczną odpowiedź polityków PiS i bardzo podobnie przewiduje, że z tej sytuacji wynikną pozytywne skutki.  Ja też dałbym taką prognozę, ale pozytywne skutki całkiem inaczej sobie wyobrażam. Jak jednak mogę polemizować z Makiem, skoro wcześniej postanowiłem, że nie wejdę już na S24, ani z nowymi notkami, ani z komentarzami.

Muszę wejść z krótką dygresją na temat tego postanowienia.

 Z S24 byłem dość długo związany, najpierw tylko komentowałem, a potem zamieszczałem też swoje notki. Z biegiem czasu, w miarę rozpoznawania, kto kryje się za różnymi pseudonimami, coraz wyraźniej dostrzegałem irytującą manipulację administratorów promujących niezwykle nachalnie teksty, które wyznaczały linię poglądów właścicieli portalu bardzo różnią się od moich i jak sądzę od większości autorów, na których S24 zbudował swoją popularność. Autorzy odchodzili, ale ja wraz z wieloma innymi pozostawałem na zasadzie jakiejś leniwej inercji. Potem była ta rewolucja zmieniająca portal i związująca go z FB - maski opadły, a impertynenckie zachowanie B.Janke dopełniło reszty. Teraz podobno przywrócono stare komentowanie, ale masek, które opadły nie da się już założyć. S24 ma się chyba stać kolejnym Onetem, jednak z pewnością wcześniej upadnie, bo jego popularność inne miała źródła. Mam nadzieję, że nasze nowe miejsce Onas.org.pl  rozwinie się, choć jeszcze nawet formalnie nie zaistniało.

 Dlatego tutaj wejdę w polemikę z Janem Makiem z S24, bo sprawa jest na tyle ważna, że trzeba zareagować, mimo że odpowiedzi prawdopodobnie się nie doczekam. Otóż, Pan Mak przewiduje następujące skutki bojkotu:                 

 „….. Najbardziej oczekiwany rezultat, to praktyczne zniknięcie polityków wszelkiej maści z tych mediów! Od dawna to postuluję! Nie ma chyba drugiego kraju w Europie (a przynajmniej w tej części, którą trochę znam), gdzie udział polityków w audycjach telewizyjnych byłby tak dojmujący, gdzie politycy robiliby za gwiazdy medialne. Dyskusje na tematy polityczne powinny należeć do dziennikarzy, analityków politycznych, niezależnych komentatorów. Politycy powinni występować w mediach jedynie w  okolicznościowych wystąpieniach lub wywiadach (niezbyt częstych) albo w bezpośredniej walce politycznej podczas debat związanych z wyborami. Poza tym powinny przede wszystkim pracować, a ocena ich pracy powinna należeć do przedstawicieli elektoratu…..” 

 

Prawie dokładnie miesiąc temu napisałem notkę o dominacji dziennikarzy nad politykami w programach telewizyjnych.

http://o-nas-berrysh.pl/blog-post/view?id=79

Jestem głęboko przekonany, że to głównie dziennikarze są odpowiedzialni za fatalny chaos dominujący w politycznych programach telewizyjnych. Jeżeli politycy ponoszą także część winy, to polega ona na tym, że nie potrafią sprzeciwić się modelowi narzucanemu przez dziennikarzy i biorąc udział w takich programach poddają się ich dyktatowi.

Ja też obok bogatych doświadczeń z USA, znam telewizje w kilku krajach Europy i mogę stwierdzić, że „nie ma chyba drugiego kraju w świecie”, w którym dziennikarze mieliby tak dominującą rolę we wszystkich debatach związanych z najważniejszymi sprawami polityki krajowej i zagranicznej. Przecież nawet w rytualnych medialnych spędach polityków, jakimi są programy „Forum”, „Woronicza17”, „Kawa na ławę”, czy „Śniadanie w radiu Z” prowadzący dziennikarz ma rolę dominującą. On zaprasza kogo chce, a zwykle chce tych samych co zawsze, on wybiera tematy, rozdziela (zwykle nierówno) czas na wypowiedź, w różnym stopniu toleruje zakłócanie wypowiedzi przez innych uczestników, sam zakłóca, przerywa, wchodzi brutalnie ze swoim głosem i nie waha się uczestniczyć w rozmowie, czasem w przedłużonej indywidualnej rozmowie z wybranym politykiem. Tego typu programy są bez sensu, ale to dziennikarze je organizują, a politycy, niestety się zgadzają. Jest wiele innych programów i dziennikarzy w nich pełno. Zapraszają się nawzajem i dyskutują między sobą, komentują, coś tłumaczą, mimo że w większości tematów ich kompetencje są widocznie ograniczone i często nie są nawet rozpoznawani jako autorzy szczególnie godnych polecenia tekstów.

 

W programach związanych bezpośrednio z polityką, wypowiedzi polityków są o wiele bardziej pożądane i próba ich wycofania z telewizji jest chyba jakimś nieporozumieniem. Ograniczenie tej aktywności polityków do wywiadów, okolicznościowych wystąpień i wreszcie do zupełnie rzadkich prezentacji w trakcie kampanii wyborczej, byłoby jakimś zwyrodnieniem systemu. Kto z wyborców w ogóle mógłby się zorientować, co dany polityk sobą reprezentuje, jakie ma poglądy, czy warto go wybierać. To właśnie politycy muszą na okrągło tłumaczyć swoje postawy, poglądy i zamierzenia, ale powinno to obejmować wszystkich polityków, którzy mają coś do powiedzenia, a ich wystąpienia powinny mieć całkowicie inny charakter, niż to co dzisiaj nam serwują. Codziennie poruszanych jest wiele tematów i zwykle mamy do czynienia z tematami, w których rysują się różnice poglądów, czasem silne kontrowersje. Klasyczny telewizyjny program z politykami musi dotyczyć konkretnych tematów, przy których zaprasza się dwie różniące się strony, odpowiednio kompetentne w przedmiocie sporu i traktowane równo, przy pełnej neutralności prowadzącego dziennikarza. Można to łatwo sobie wyobrazić jako przeciwieństwo programów prowadzonych przez Morozowskiego.

Dwie rzeczy są dla mnie pewne – potrzeba dzisiaj całkiem nowych telewizyjnych dziennikarzy i potrzeba głębokiego zrozumienia przez polityków sytuacji, w której z nielicznymi wyjątkami ich dzisiejsze występy w różnych telewizjach są kompletnie bezwartościowe i irytujące. Na TVN, czy POLSAT można machnąć ręką, ale dobra rozmowa naszych polityków z dziennikarzami TVP, ustalająca nowy model programów, mogłaby całkowicie zmienić jakość prezentacji polityki w mediach publicznych.         

          

Rafał Broda / 24, marca, 2017


Komentarze

POLFIC
" To, że dziennikarze to kompletni ignoranci to ogólnie wiadomo, i nie ma potrzeby tego udowadniać. " Nie miałem ambicji, by to udowadniać, raczej przedstawiłem swoją, ugruntowaną opinię. " Cała, nazwijmy to, sprawa już się nie rozgrywa w telewizorniach. Programy oglądają przekonani z obu stron. Teraz sieć decyduje o wszystkim. " Być może ma Pan rację, ale ja nie jestem tego taki pewien. Szczerze mówiąc, nawet nie chciałbym by miał Pan rację. Jeśli wspólnoty ludzkie mają przetrwać, to musi się znaleźć wspólne narzędzie porozumiewania się i powszechne przyjęcie wspólnego języka. Ja wierzę, że ludzie z wizją potrafią zbudować telewizję publiczną, która takim narzędziem może się stać. Telefony miały usprawnić komunikację między ludźmi - w istocie zatomizowały ludzi. Podobnie jest z siecią. Dobrze, że każdy może się wypowiedzieć na każdy temat, ale nic z tego nie wynika. Historia z S24 pokazuje, że nawet zbudowanie czegoś o dużym potencjale porozumiewania się, kończy się opadnięciem masek i odsłonięciu innych celów, niż komuś mogło się wydawać.

Rafał Broda / 24, marca, 2017 10:35:02

Hostoja 9:02
Programy M.Olejnik powinny być wykorzystywane w szkołach dziennikarstwa jako niedościgłe (a może dościgłe) wzory, jak nie wolno uprawiać dziennikarstwa. Na przykład ostatni program z K.Marcinkiewiczem, który wyglądał jak rozmowa dwojga opętanych ludzi. Prawie widziałem te gwoździe i haki, które K.M. wypluwał z siebie, a Olejnik wyglądała bardzo podobnie do demona z "Pasji" Mela Gibsona. Już tylko Beacie Kempie wydaje się, że jest jakiś pożytek z tego, że swoim słowotokiem potrafi przykryć agresję M.O. Jeśli jest pożytek, to wyłącznie dla Olejnik i dla stacji TVN24.

Rafał Broda / 24, marca, 2017 10:48:19

Rafał Broda
Nie oglądam programów z politykami, bo wysłuchiwanie pyskówek wg schematu nie ma wg mnie sensu.  Natomiast informacyjnie wszystlko leży, do szału zwłaszcza doprowadzają mnie krótkie migawki, kiedy ktoś tam usiłuje coś wytłumaczyć, a telewizja puszcza jedno, dwa zdania zupełnie bez sensu.   U nas nie ma dziennikarstwa, jest tylko kasta medialnych baronów, która podziwia sama siebie i walczy sama ze sobą.   ---  Co do S24, to jest to na dziś ruina po najeździe Hunów i długo się nie podniosą. Do tego zepsuli to, co było najlepsze, bo nawet tutaj można już muzyczkę czy obrazekw komentarzu, choć na razie widać tylko na SG. A tam nic nie można, czyli cofneli się o 10 lat. I jeszcze wydali na to pewnie mnóstwo kasy :)))

eska / 24, marca, 2017 14:32:25

Eska
Ktoś musi te pyskówki oglądać, by inni nie musieli. Jednak wtedy trudno argumentować, bo ci, do których argumenty miałyby dotrzeć, nie znają sytuacji. Dla mnie najgorsze jest to, że "nasi" dziennikarze tak beztrosko powielają najgorsze schematy. Mimo, że zgadzam się z ich poglądami, zachowanie i generalnie maniery skrajnie mnie irytują. Rachoń, Klarenbach, a zwłaszcza pochodzącyc z Krakowa, ale bardzo tutaj nielubiany S.Mokrzycki, powinni być wymienieni. Z drugiej strony Wiadomości z TVP1 są znakomite w prównaniu z tym co dotąd było, a wejście teatru TVP z "Listami z Rosji" to była rewelacja prosząca się o powtórki. Jest też kilkoro młodych dziennikarzy, którzy się dopiero rozkręcają. Młoda i urodziwa pani (bodajże Sieklicka), o bardzo przyjemnym głosie, bardzo dobrze przekazuje wiadomości z sejmu. Życzę jej, bo ktoś jej zawrócił w głowie, ale nie w sprawach zawodowych. Teraz już tylko patrzę, kto pojawia się w S24. Myślę, że 30% jest podpisanych przez administrację i dominują nicki, które mnie zawsze odpychały.

Rafał Broda / 24, marca, 2017 16:46:04

Informujemy, iż korzystamy z informacji zawartych w plikach cookies. Użytkownik może kontrolować pliki cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies