Każdy może zostać wolontariuszem - „Nie musisz nigdzie się zapisywać, wystarczy mieć serce i chcieć”

Każdy może zostać wolontariuszem - „Nie musisz nigdzie się zapisywać, wystarczy mieć serce i chcieć”

Autor: ONAS
27 grudnia 2022 / Fundacja Piękny Dzień Mamy

Na pytania „onas.org.pl” odpowiada Adam Bujny, zawodowo – współtwórca Muzeum Mydła i Brudu w Bydgoszczy, z powołania – wolontariusz, związany z kilkoma bydgoskimi fundacjami i stowarzyszeniami. 


Dlaczego pomagasz? (Adam prosił jeszcze przed rozmową, żebyśmy przeszli na ty). 

Jak mówią mądrzy ludzie: „Wolontariuszem trzeba się urodzić”.

Nie dla wszystkich jest to takie oczywiste, żeby wyciągnąć rękę do drugiego człowieka. 

Po prostu odkąd pamiętam organizowałem zbiórki, pisałem petycje, prośby o pomoc i wsparcie. Koordynacja i pośrednictwo - to właśnie cały ja. 

I tak już od dziecka?

Zaczęło się jeszcze od akcji „Niewidzialnej ręki”, pewnie mało kto pamięta...

Musiałem zerknąć do google i czytam, że to telewizyjny „Teleranek” nagłośnił te akcję.

Tak, to był 1982, może 1983 rok. Nieważne, czy trzeba było przypadkowo napotkanej staruszce zanieść zakupy do domu, czy porąbać drewno u dziadków w Płaczkowie, wtedy jeszcze położonym w województwie bydgoskim. A potem zostawialiśmy kartkę z  podpisem: „Niewidzialna ręka”.

Rąbałeś drewno jako nastolatek?

Miałem wtedy niecałe 10 lat i nie powinienem brać do ręki siekiery. 

Sam powtarzasz, że nie tylko trzeba umieć pomagać ale i „zarządzać pomocą”. 

Jestem zarówno menadżerem do wynajęcia, specjalistą od zarządzania oraz szkolenia pracowników, jak i wolontariuszem. 

Skąd ten zapał do pomocy bliźnim?

Prawdopodobnie dobre geny po dziadkach i wrażliwość, której nie wyzbyłem się do teraz. Niestety, nie nauczono mnie, że trzeba się tym chwalić, dlatego jak mama, która od niedawna jest niepełnosprawna, powtarzała mi...

Co się stało: wypadek?

Sześć lat temu złamała kręgosłup. Bardzo potrzebuje pomocy - każdej. Od fizycznej, przez psychiczną, na finansowej kończąc. Pomagają jej dobrzy ludzie; nie tylko z rodziny. To też wolontariusze. Sam nie dałbym rady, tym bardziej, że mieszkamy na dwóch krańcach Bydgoszczy.

I mama mówiła ci, że trzeba być skromnym?

Zawsze mi powtarzała: „Stań w kącie, a znajdą cię”. No i tak stałem.

Właśnie, bo ktoś mógłby pomyśleć, że się chwalisz swoimi działaniami. A to ja sam poprosiłem o ten wywiad. 

Bo z tą skromnością, to tak nie działa, dlatego zgodziłem się na tę rozmowę. Zrozumiałem, że każde moje działanie, nawet najmniejsze, może porwać tłumy, dawać przykład, że każdy może być wolontariuszem i dzielić się dobrem z innymi. Parafrazując Alberta Achweitzera: „Szczęście czy dobro mnoży się, jeżeli się je dzieli”

Inna sprawa, to pytanie, które sobie zadaję, gdy rozmawiam z kimś o wolontariacie i pomocy słabszym. Kto i kiedy, nas – chrześcijan - zwolnił z dziesięciny?

Ale dziesięcina to przecież podatek, który kiedyś oddawano na kościół. W tym przypadku mówimy raczej o jałmużnie

Mnie uczono, że dziesięcina jest 10. częścią zarobionych pieniędzy, które przeznaczasz dla biednych, czyli też jałmużna, ale nie dowolna, tylko określona dochodem. Kiedyś to datki głównie szły na Kościół, bo nie było fundacji ani smsów, z których zysk przekazywany jest konkretnej organizacji. 

Jesteś zaangażowany w pomoc dla kilku stowarzyszeń. Nie lepiej pomagać jednej z nich, a dobrze?

Nie mogę opuścić przyjaciół z innych organizacji. No i co innego być w zarządzie, koordynować, a co innego być wolontariuszem. To nie rozrzutność czasu, ale konieczność. Uważam, że moim obowiązkiem jest pomagać. Dlatego rozkładam siły, jestem tam, gdzie w danym momencie jest taka potrzeba. Oni też mi bardzo pomagają, więc mamy synergię.

Ostatnio rozmawiałem z kilkoma osobami prowadzącymi fundacje w Bydgoszczy. Teksty o ich działalności można przeczytać na stronie onas.org.pl. Jest Was trochę...  

Tak, znamy się całe lata, jednak dopiero od kilku lat jestem członkiem Stowarzyszenia „Dzięki Wam” Adama Jaworskiego, którego działalność nie skupia się tylko na pomocy pogorzelcom, remontując ich mieszkania, ale też uchodźcom z Ukrainy i mieszkańcom regionu, gdzie jako Święci Mikołajowie rozwozimy worki prezentów Bożonarodzeniowych. W tym roku pierwszy raz, razem z żoną Heleną i psem - Gromą - jako Mikołajowie odwiedziliśmy kilkanaście rodzin na jednym z bydgoskich osiedli. Są wśród nich osoby starsze, niepełnosprawne, wielodzietne. Oczywiście, nigdy nie śmiałbym porównać się do księdza Sławka Bara (Proboszcz Bazyliki pw. Św. Wincentego A Paulo w Bydgoszczy) czy Irka Nitkiewicza z Fundacji „Chcepomagam”.

Jak się zostaje koordynatorem wolontariatu?

Wszystko dzięki Julii Rozworowskiej z Fundacji „Piękny dzień Mamy”, która uznała, że „się nadam”. Odtąd wspólnie staramy się wspólnie pokonywać trudności formalne i przeciwności losu. Umiem rekrutować, motywować, nadzorować  i - mimo wielu braków - każdego dnia uczę się czegoś nowego. U Julii wszyscy sobie wyrywają robotę z rąk, taka jest energia, której my, wolontariusze,  potrzebujemy do kolejnych działań.

Kilka lat temu, nagrywając materiał do regionalnej telewizji, miałem okazję poznać jej syna - Krzysztofa, który napisał książkę po śmierci swojego Taty, a teraz sam pomaga innym jako wolontariusz. 

Julia ma niezwykły dar przyciągania osób, organizacji. Rok temu jej fundacja upiększała mamy dzieci przewlekle chorych na oddziale onkologicznym. W tym roku zorganizowano podobną akcję, ale jeszcze większą – w Centrum Organizacji Pozarządowych, działającym przy ulicy Gdańskiej 4 w Bydgoszczy. Oprócz kosmetyczek i fryzjerek, które upiększały zgromadzone panie, obecni byli także masażyści i fotograf. Jednocześnie odbywały się zajęcia integracyjne dla dzieci, które przecież spędzają w szpitalu długie miesiące. 

Co motywuje do takiej pomocy, gdzie jest „marchewka”?

Wolontariusze sami muszą motywować się i wierzyć w sens takiej pomocy. My nie oczekujemy wdzięczności, więc często jej nie otrzymujemy. Wolontariat jest jak tlen dla osób potrzebujących, oni musza wiedzieć, że tego tlenu im nigdy nie zabraknie. Inna sprawa to pomoc wzajemna. Gdy rejestrowałem nasze stowarzyszenie, zrobiłem to szybko i bezbłędnie dzięki wsparciu oraz doświadczeniu Adama Jaworskiego. A żeby ten „łańcuch dobra” się nie zerwał, kilka tygodni temu to ja doradzałem grupie rodziców, jak założyć stowarzyszenie lub fundację dla dzieci chorych na cukrzycę.

Wszędzie cię pełno, nie tylko na ulicy Długiej w Bydgoszczy, o której rewitalizację walczyłeś jako współwłaściciel kawiarni czy niewielkiego, ale wyjątkowego muzeum. 

Prowadzę profile poświęcone Bydgoszczy w mediach społecznościowych; łącze, lobbuje, promuje. Współpracuję z urzędem miasta i menedżerem starówki - Maciejem Bakalarczykiem oraz przedsiębiorcami. Tylko czasu ciągle jest za mało, a chciałoby się robić jeszcze więcej. 

To chyba wrodzone: taka – dobrze wykorzystana – nadpobudliwość?  

To, że jestem obdarzony niezdiagnozowanym ADHD, powoduje ciągłe dążenie do bycia Świętym Mikołajem, przedsiębiorcą, mentorem, ale także normalnym, stroniącym od konfliktów „Adamem”, który z każdym porozmawia, każdego wysłucha i nad każdym się pochyli, czasem też kogoś upomni. Cały czas się uczę tego pomagania, a przecież różnego typu bodźców, emocji, mamy w życiu coraz więcej. 

Co jest w tym wszystkim najważniejsze?

Czynić dobro, dawać wzór i – jeśli jest taka możliwość - szukać naśladowców. Staram się być wizjonerem stąpającym po ziemi, z jednym skrzydłem.

A drugie?

Ja daję jedno, potrzebujący – drugie, wtedy możemy latać.

Wracając na ziemię: aby pomagać, potrzebne są pieniądze. 

Prowadzę działalność gospodarczą i część tego co wypracuję – przede wszystkim jako właściciel Muzeum Mydła  – trafia do potrzebujących. Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, ale staramy się, chociaż drobiazgiem wspomóc większość z nich. 

Akcje, w których brałeś udział, można by wymieniać długo. Pamiętam choćby: „Mydło za jeden uśmiech” - opowiesz, na czym polegało?

Co miesiąc zapraszamy grupę gości na zwiedzanie i darmowe warsztaty. Dzięki temu odwiedziło nas już dwa i pół tysiąca osób: z hospicjów, domów dziecka, fundacji. Nie można zapomnieć też o odwiedzinach na oddziałach onkologicznych, akcji społecznej dla kobiet – ofiar przemocy, pod hasłem: „Pudełko, które sprawi radość”, wsparciu dla uchodźców z Ukrainy. Był także projekt: „Edukacja przez szachy”, wsparcie medyków podczas pandemii  czy zbiórka złotówek na karetkę dla wolontariuszy - ratowników medycznych PCK. 

Sporo jak na jedną osobę, a i tak nie wspomniałeś o wszystkich swoich inicjatywach.

Mamy też własne stowarzyszenie w Muzeum Mydła – „KreAktywna Bydgoszcz”, ale to projekt w budowie. Zaprosiliśmy do niego naszych pracowników, współpracowników i przyjaciół. Taki wolontariat pracowniczy. Od wielu lat jestem wolontariuszem Fundacji Niezłomni, która kwestuje na rzecz pamięci Żołnierzy Wyklętych. W listopadzie zbierałem datki na cmentarzu Starowanym, gdzie dzięki hojności darczyńców, ratujemy zabytkowe nagrobki. 

Każdy może zostać wolontariuszem? 

Tak. Nie musisz się nigdzie zapisywać, nie musisz „umieć w te wolontariaty”; wystarczy mieć serce i chcieć. Pomóż sąsiadowi, zatrzymaj się, gdy widzisz wypadek na drodze, nie wyrzucaj jedzenia, tylko zanieś je do najbliższej jadłodzielni. Weź psa ze schroniska, albo chociaż zabierz „bezdomniaka” ze schroniska na spacer, a przy okazji - zawieź tam niepotrzebne koce. No i najważniejsze: uśmiechajmy się do ludzi. To też wolontariat, bo pozwala czynić dobro bez wynagrodzenia. 

Dziękuję za poświęcony czas. 


Więcej o działalności Fundacji Piękny Dzień MamyStowarzyszenia Dzięki Wam można się dowiedzieć na stronach:

Fundacja Piękny Dzień Mamy | Facebook

Dzięki Wam – Stowarzyszenie (dziekiwam.pl)

Stowarzyszenie "Dzięki Wam" | Bydgoszcz | Facebook



Organizacje

Ośrodek "Instytut Konfucjusza w Krakowie"

Celem działalności Instytutu Konfucjusza UJ  jest promowanie języka i kultury chińskiej. Wśród proponowanych zajęć znajdą Państwo kursy językowe oraz specjalistyczne,...

Fundacja Scolar

Jesteśmy Fundacją, która specjalizuje się w diagnostyce i skutecznym uczeniu dzieci, młodzieży i dorosłych z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Jest...

Stowarzyszenie Otwarte Drzwi

Wspieramy osoby z niepełnosprawnościami, w kryzysie bezdomności, dzieci i młodzież oraz bezrobotnych. Działamy od 1995 roku.


Informujemy, iż korzystamy z informacji zawartych w plikach cookies. Użytkownik może kontrolować pliki cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies