Jak wiadomo, nieruchome dobra kultury narodowej, to nie tylko dawne budowle i cmentarze, ale również pola bitew i miejsca zmagań o niepodległość Polski, zwłaszcza tam, gdzie jeszcze widnieją ich namacalne ślady. Czy zatem powinny do nich należeć również ściany warszawskich kamienic ostębnowane seriami karabinów maszynowych, przestrzeliny słupów trakcji tramwajowej, kratownic ogrodzeniowych i balustrad balkonowych…? Jeśli tak, to bezcennymi dobrami kultury, wymagającymi szczególnej ochrony, powinny pozostać również ślady Powstania Warszawskiego.
Muzeum Ziemi w willi Pniewskiego przy al. Na Skarpie 27
Na marmurowych schodach ślady krwi NN rannego Powstańca. Ze zrozumiałych względów nie usunięte w 1944 r., w skutek reakcji chemicznej krwi z marmurem przetrwały lata, pozostały na zawsze. Owe ślady niegdyś badał zespół specjalistów MSW na czele z gen. Młodziejowskim stwierdzając, że z całą pewnością stanowią one krwawą pamiątkę z sierpnia 1944 r. Ślady bardzo wyraźnie widnieją na marmurowych schodach klatki schodowej i podeście, są rozległe, ciągną się długą strugą od jednego z okien w podpiwniczeniu budynku aż po wysoki parter. W oknie od strony gmachu Muzeum Wojska i Muzeum Narodowego znajdowało się powstańcze stanowisko bojowe. Ślady wyraźnie wskazują na miejsce, w których NN Powstaniec, prawdopodobnie z plutonu AK „Torpedy”, przed 17 sierpnia odebrał postrzał, osunął na marmurową podłogę podpierając się przy tym zewnętrzną stroną zaciśniętej dłoni. Widoczna jest krwawa droga ewakuacji rannego na wyższą kondygnację, niknąca w wyniku powojennego remontu schodów i podłóg. Ślady zostały pieczołowicie zabezpieczone i uświęcone przez Dyrekcję Muzeum, ale jest to jedyne miejsce w Warszawie, potraktowane z należytą godnością.
Krwawe ślady w Muzeum Ziemi, al. Na Skarpie
Tymczasem podobnych krwawych pamiątek na marmurowych warszawskich posadzkach znajduje się więcej. Niestety, nie są one oficjalnie rozpoznane, a co za tym idzie, nikt ich nie zinwentaryzował, nie zabezpieczył, ani odpowiednio uświęcił. Stąd, zarówno mieszkańcy, jak i użytkownicy określonych budynków absolutnie nie zdają sobie sprawy, że dosłownie stąpają po śladach dramatycznych walk Powstańczych lub po niecodziennych świadectwach niemieckich zbrodni.
Ulica Oleandrów
We wszystkich kamienicach przy ul. Oleandrów istnieją ślady przypominające rozlewiska krwi. Podłogi klatek schodowych kamienic są przedwojenne, z płyt wykonanych z mielonego kruszywa, którego głównym składnikiem jest marmur. Ślady rozlewisk widnieją przy drzwiach wejściowych mieszkań niemal na każdym piętrze, jest ich wiele. Posiadają rudo różową barwę, niemal identyczną ze znajdującymi się w Muzeum Ziemi. Ich kształt jest charakterystyczny dla rozlanej po gładkiej płaszczyźnie gęstej cieczy. Plam nigdy nie udawało się zmyć, zetrzeć ani usunąć w inny sposób, a próbowano tego wielokrotnie.
Ul. Oleandrów
Nawet najstarsi wiekiem lokatorzy nie znali ich pochodzenia, zaznaczając jednak, że zasiedlali ulicę dopiero po wojnie. Twierdzili, że nie powstały za ich bytności – były już wcześniej. Pojawiły się zatem przed 1945 r., czyli w 1944 r. Niestety, żaden z przedwojennych lokatorów do swego dawnego mieszkania nie wrócił – z ul. Oleandrów zginęli najprawdopodobniej wszyscy. Być może w wyniku tego nikt nigdy nie sygnalizował, że nieusuwalne plamy mogą stanowić szokujące dowody tragedii wojennej. Na rudo różowe plamy istniejące od dziesiątków lat nie zwracano dotychczas większej uwagi. Nikt z obecnych lokatorów nie ich kojarzył z Powstaniem, ponieważ nie przypuszczał, że w skutek reakcji chemicznych krew często pozostawia trwałe ślady, m.in. na podłożu marmurowym.
Przykładowe krwawe ślady przy ul Oleandrów.
Ulica Foksal 17
Podobną reakcją – niedowierzaniem – na wieść o przypuszczeniach, że w klatce schodowej Państwowego Instytutu Wydawniczego przy ul. Foksal 17 mogą znajdować się plamy ludzkiej krwi wtopione w marmurowe stopnie – zareagował jego administrator. A znajdują się tam charakterystyczne plamy, podobne do śladów z ul. Oleandrów i identyczne ze znajdującymi się w Muzeum Ziemi.
Według lakonicznej informacji administratora obiektu po zniszczeniach wojennych budynek został gruntownie wyremontowany i oddany do użytku w 1947 r. Istotnie – widać, że m.in. znaczna część starych (białych) płyt marmurowych schodów została wówczas wymieniona i zastąpiona nowymi. Jednak część oryginalnych przedwojennych pozostała, głównie między parterem a pierwszym piętrem. Co charakterystyczne i zrozumiałe, im wyżej, tym starych płyt występuje coraz mniej – powyżej drugiego piętra zanikają zupełnie. Nowsze płyty wyraźnie różnią się od dawnych nie tylko barwą i strukturą, ale i stanem zachowania – ich krawędzie np. nie są zeszlifowane długoletnim użytkowaniem.
Kamienica przy ul. Foksal 17
Największa wyraźna rudo brązowa owalna plama o średnicy ok. 50 cm znajduje się na podeście pierwszego półpiętra, jej część widnieje nawet na marmurowej okładzinie ściany. Nieco wyżej dają się rozpoznać kolejne płyty z fragmentami śladów o mniej lub bardziej intensywnym zabarwieniu; płyty o wymiarach ok. 20 x 20 cm są otoczone innymi, późniejszymi, z czasów remontu, nawet w kolorze ciemno szarym.
Przykładowe krwawe ślady przy ul. Foksal 17.
Ślady o charakterystycznym kształcie, formie i barwie – w Muzeum Ziemi przy al. Na Skarpie 27, w kamienicach przy ul. Oleandrów i przy Foksal 17 – są porażające. A znajdują się takowe jeszcze w gmachu Państwowej Akademii Nauk na Krakowskim Przedmieściu i w budynku Związku Nauczycielstwa Polskiego przy ul. Smulikowskiego na Powiślu.
Krakowskie Przedmieście, pałac Staszica, główna klatka schodowa, lewa strona wysokiego półpiętra: rudo brązowe plamy można dostrzec na marmurowym podłożu, takim samym jak przy ul. Foksal i w Muzeum Ziemi. Gmach PAN został uchwycony przez Powstańców Grupy Bojowej „Krybar” i Zgrupowania „Harnaś” około 10 sierpnia. Dla tych ostatnich stanowił nawet bazę wypadową m.in. 23 sierpnia przed atakiem na pobliską komendę policji. Portal pałacu zmienił się w stanowiska pierwszej linii bojowej z wglądem w kontrolowane przez Niemców Krakowskie Przedmieście. Z głębi ulicy oraz z bramy niezdobytego przez Powstańców Uniwersytetu Niemcy wyprowadzali na pałac uderzenia wspierane czołgami. Jedno z nich wraz z ostrzałem z dział pancernych uwieczniła na taśmie filmowej powstańcza ekipa; wówczas od wybuchu pocisku artyleryjskiego poległ operator kamery. Co zrozumiałe, rannych Powstańców przenoszono w głąb gmachu, do licznych pomieszczeń nie narażonych na bezpośredni ostrzał z Krakowskiego Przedmieścia. Przy odrobinie wyobraźni można przyjąć, że właśnie ten zakątek klatki schodowej (fragment półpiętra), mógł być punktem udzielania pierwszej pomocy.
Przykładowe krwawe ślady w gmachu PAN, Krakowskie Przedmieście.
Podobne ślady znajdują się w klatkach schodowych budynków przy skrzyżowaniu ul. Grójeckiej z Wawelską. Tam, zbrodni na mieszkańcach dokonywali renegaci ze wschodnich formacji, którzy atakowali polskie pozycje w kwartale Grójecka-Kopińska-Kaliska. Na Ochocie bowiem rozgrywał się podobny dramat – jak na Śródmieściu, Woli, Mokotowie, Starym Mieście i w wielu innych dzielnicach. Sygnały o możliwości istnienia krwawych pamiątek z 1944 r. ostatnio nadeszły z kamienicy Dobra 15 – na pewno należy sprawdzić odkrycie, dokonać oględzin tegoż miejsca.
Andrzej Ziółkowski
Oddział Historyczny WAT
FUNDACJA WALCZĄCYM O NIEPODLEGŁOŚĆ WYKLĘTYCH POKRZYWDZONYCH INTERNOWANYCH WIĘZIONYCH, 8 sierpnia 2018
Jako stary warszawiak, przeżywam te doniesienia, to wartościowe opracowanie. Jedyne ślady krwi, które świadomie przeżywałem to były tuż po oddaniu dla zwiedzających willi architekta Pniewskiego. Koniecznie trzeba upowszechnić tę wiedzę którą przekazuje nam Autor i podjąć starania o godne opisanie, archiwizację i zabezpieczenie tych świętych miejsc. Warszaw zamieszkują napływowi i trzeba ich uświadomić z czym obcują. Przykładem jest opisana historia ulicy Oleandrów. Trzeba tą sprawą zainteresować młodych ludzi, harcerzy, kibiców, grupy odtworzeniowe, które wytrwale obrazują historię walki o niepodległość i może najcenniejszym ich wysiłkiem będzie chronienia plam po przelanej krwi za niepodległość. Marek Jan Chodakiewicz, który gościł w PASTA na zaproszenie Fundacji Walczącym o niepodległość powiedział, że każdy wysiłek i wszelkie ofiary będą zmarnowane jeśli nie wychowa się następnych pokoleń w duch wartości za które ginęli ich poprzednicy. Ogromna i wartościowa praca, za którą Autorowi, Panu Andrzejowi Ziółkowskiemu powinniśmy być wdzięczni i zobowiązani do kontynuacji. Waldemar Pernach
Andrzej Ziółkowski, 16 sierpnia 2018
Panu Waldemarowi dziękuję za dobre słowo.
Nieco uzupełniając: chyba najbardziej krzyczące ślady krwi znajdują się z w głównym holu gmachu ZNP od strony Wybrzeża Kościuszkowskiego. Przy uważnej identyfikacji miejsca daje się rozpoznać niemal pełne odbicie sylwetki leżącego człowieka z rękoma wyciągniętymi ku górze, do tego ślady udzielania mu pomocy (przez kobietę – ? – ślady krwi rozdeptane delikatnymi podeszwami obuwia niewielkich rozmiarów). Człowiek został położony na podłodze za ok. 1-m betonową balustradą schodów na wysokości półpiętra tak, aby chroniła go ona od pocisków wpadających przez szerokie i wysokie okna – niemcy bili w gmach od strony Wisłostrady i pobliskiego mostu średnicowego. Można domniemać, że mogło stać się to po 31 sierpnia, po upadku Starówki, wtedy, gdy ruszył szturm Powiśla – wtedy już nie było czasu na sprzątanie rejonów zakwaterowania Powstańców – a wcześniej dość dokładnie robiły to Dziewczyny m.in. z plutonu „Rafałów”.
M.in. kilkanaście metrów dalej – na schodach od parteru do tegoż półpiętra – straszliwe plamy, niemal czarne… Co tam się stało… ?
Na koniec: pragnę abym był dobrze zrozumiany. Nie chodzi tu o tanią sensację, ale o zasygnalizowanie faktu, że wśród nas, w Warszawie, są TAK WYRAZISTE ŚLADY świadczące o dramacie wydarzeń, o ludzkiej tragedii – ślady niezabezpieczone, nie uhonorowane, a jednocześnie których zlikwidować się nie da – chyba, że poprzez całkowitą wymianę płyt pokrycia podłóg.
Chyba nie ma takiego miasta jak Warszawa, na terenie którego ostały by się TAKIE pamiątki.
Bogusław Homicki, 22 sierpnia 2018
Tekst Andrzeja Ziółkowskiego ukazuje jeszcze jeden, jakże wyrazist ślad/ślady minionych dni chwały i tragedii powstańców warszawskich. Takie miejsca muszą być traktowane jako świętość i zabezpieczone na wieki przed pkusami remontów, renowacji czy tym podobnych działań administratorów obiektów i, oczywiście, wpisanych do rejestrów zabytków Muzeum Powstania Warszawskiego.
Jako warszwiak w trzecim pokoleniu, rocznik 1941, (a moje wnuczki już w szóstym) w dzieciństwie, jak to chłopak, penetrowałem ruiny warszawskiego Starego Miasta i inne miejsca. Ponieważ na Woli mieszkała moja ciocia tem też odkryłem niezburzony ale nieczynny gmach kościoła (obecnie pw. Miłosiedzia Bożego i św. Faustyny) przy ulicy Żytniej. Pamiętam, je w latach 1970. ten kościół już funkcjonował ale wnętrze zachowano tak, jakby wczoraj skończyło się powstanie, tyle, że usunięto z wnętrza gruz. Stan taki trwał tam chyba jeszcze do końca lat 1980. Ponieważ obecnie nie mieszkam w Warszawie, dawno nie byłem w tym kościele. Ze zdjęć wynika, że kościół ten został wewnąrz wyremontowany i zniknął już, niestety, powstańczy klimat. Być może zachowały się zdjęcia wnętrz z powojennych zniszczeń kościoła i może będzie tam zorganizowana stała wystawa historii tego kościoła.
Piotr Myśliński, 5 grudnia 2019
dla Pana Andrzeja Ziółkowskiego za tę publikację i z zapytaniem na jakim etapie jest projekt wpisania tych i innych ujawnianych miejsc do rejestru zabytków. To miejsca dla Polaków święte i koniecznie trzeba zadbać o szczegółową inwentaryzację i aby jak najszybciej zostały objęte ochroną prawną jako dziedzictwo kulturowe.
Ze swojej strony zachęcam zainteresować się też przestrzelinami metalowego ogrodzenia byłej centrali PAST-y na ul. Szustra (obecnie Dąbrowskiego 30) i Wiśniowej. Tam, 26 września 1944, w boju z kolumną niemieckich czołgów poległa 21-letnia Katarzyna Borowińska ps. Magda, sanitariuszka i łączniczka kompanii B-2, pułku Baszta. Pośmiertnie odznaczona Krzyżem Walecznych, a w 2019 pośmiertnie awansowana do stopnia podporucznika. Te przestrzeliny pochodzą maszynowej broni czołgowej właśnie z 26 września. Niżej zdjęcie obiektu z 2017r.