Wczesne symptomy

Prawda jest najważniejsza

Statystyki bloga:
Wizyty: 34732
Liczba postów: 27
Liczba komentarzy: 174

Wczesne symptomy


Jeszcze raz  tu wejdę, bo chcę coś podsumować, a wolę unikać miejsc  szeroko odwiedzanych, w których zwykłą i uzasadnioną polemikę łatwo można przekształcić w szerszą awanturę.  Zakręt polityczny, w którym się znaleźliśmy po wetach Prezydenta RP ma całkiem niespodziewany wymiar – jednym ruchem Prezydent stracił zaufanie takiej liczby swoich zwolenników, że podważył swoje szanse na reelekcję. Nie o tym chcę jednak pisać, bo trzeba spokojnie poczekać na dalszy rozwój sytuacji, choć dzisiejsze wypowiedzi nowego rzecznika Prezydenta pokazują, że jest gorzej, niż wielu myślało.

 

         Chcę napisać parę słów o tym, że są symptomy, które w ramach zwykłej obserwacji można wyłowić wcześnie i choć wydają się nieznaczące, pozwalają przewidywać późniejsze zachowania różnych osób, a zwłaszcza publicznych. Wielu ludzi nie przykłada do nich wagi, a jednak mają one często znaczenie o mocy rozstrzygającej dla właściwych prognoz. Przez całe długie życie miałem do czynienia z takim doświadczeniem i im jestem starszy, tym poważniej je traktuję. W charakterze zupełnie drobnych przykładów podam tylko dwa związane z imponderabiliami , na co jestem najbardziej uwrażliwiony, choć jest to, zdaje się, niedoceniane przez większość obserwatorów.

Pierwszy przykład to Ludwik Dorn, do którego wypowiedzi zawsze podchodziłem z rezerwą, ale nie byłem nigdy pewien jak to jest z tym „trzecim bliźniakiem”. Skreśliłem go ze swoich rozważań w momencie, gdy wprowadził psa do parlamentu. Poczułem się mocno obrażony i uznałem, że ktoś kto nie widzi w takim zachowaniu skandalicznej niestosowności, nie może mieć dobrych intencji wobec Polski. Czas pokazał o wiele dosadniej, że ta diagnoza była słuszna.

Drugi przykład to cała czereda tzw. rewizjonistów historii, ale pośród nich tacy, którzy przekraczają granice dopuszczalnej tolerancji. Nigdy nie rozumiałem pozycji jaką w mediach mógł zdobyć tak nieciekawy publicysta, jak Łukasz Warzecha, ale przyjmowałem to jako mieszczące się w granicach nieszkodliwej różnorodności. Przedstawił kiedyś swój skrajnie negatywny pogląd na powstanie styczniowe. Miał do tego prawo, ale gdy w ferworze publicystycznym napisał, że przywódcy powstania styczniowego byli w zasadzie zbrodniarzami – wykreśliłem go z grona tolerowanych przeze mnie dziennikarzy.

 

Wypunktowałem akurat te dwa przykłady, by przejść do sedna, którym jest casus blogerki Eski. Od kilku lat czytam jej ciekawe wypowiedzi i często się zachwycam, często z nią ścieram, ale nigdy tak do końca nie rozgryzłem o co jej naprawdę chodzi w najważniejszych polskich sprawach. Wiem, że najbardziej mnie irytuje forma jej polemik, w której ostro wykazuje postawę nieomylnego autorytetu, całkowicie nieuzasadnioną, a często po prostu śmieszną. Moje uznanie dla jej tekstów mocno falowało, bo po momentach zachwytu, a czasem nawet wzruszenia, były wypowiedzi prawdziwie irytujące, zaskakujące i niezrozumiałe. Akceptowałem to falowanie jako rzecz naturalną, gdy życie przynosi nam tak bogate możliwości różnicujące poglądy i interpretacje. Jednak w ostatnim czasie napisała kilka tekstów, które mnie na tyle mocno zastanowiły, że postanowiłem odczekać i nie reagować. Uznałem je za symptomy czegoś bardzo niedobrego i przyglądałem im się bez reakcji, ale z zaskoczeniem.  To, co widzę teraz, rzeczywiście uznaję za zjawisko, którego symptomami były teksty, z których wybiorę dwa.

Pierwszy to tekst zamieszczony tutaj 1 maja: „Wiwat Maj, Trzeci Maj!”,  opublikowany także w innych miejscach. W przeddzień narodowego święta autorka opluła Konstytucję 3-Maja, a później jakby było mało, sprofanowała jeszcze św. Stanisława. Tutaj znowu chodzi o imponderabilia i to nie byle jakie. Historycy mogą się spierać, mogą szukać nowych interpretacji i wskazówek, ale to wszystko w odpowiednim czasie i z umiarkowaniem, bo nie może wywracać tego, co ustalono i stało się powszechnie akceptowaną motywacją święta narodowego. Duma narodowa z podjęcia próby naprawy ustroju Rzeczypospolitej i duma z tego, że nasza Konstytucja była drugą w świecie -10 lat po Konstytucji Stanów Zjednoczonych, a pierwszą demokratyczną w Europie, jest znacznie lepszym powodem do narodowego świętowania, niż fikcja zdobycia Bastylii. To, co w tym tekście znalazło się tuż przed intonacją „Witaj majowa jutrzenko” wpisało się w wieloletnie wzory GW, a fragment o św. Stanisławie pasowałby raczej do „Faktów i mitów”.

Drugi tekst z 6 maja, w którym autorka atakuje w niewybredny, a przecież mało oryginalny  sposób  (to już było) Jarosława Kaczyńskiego: „Kto po Kaczyńskim?” skojarzył mi się z dawną woltą Rostkowskiej, ale tego nie skomentuję, bo najlepszym komentarzem stało się to wszystko, co blogerka Eska napisała później. Jej dzisiejsze wsparcie dla postępowania  Prezydenta jest przejrzystą  konsekwencją tej symptomatycznej wypowiedzi.

Dla wielu to mogło być do przełknięcia, dla mnie nie było!    

 

 

Rafał Broda / 26, lipca, 2017


Komentarze

@JacekB
Symptom jest dla mnie sygnałem tego, co się w przyszłości wyraźniej ujawni. Po takim komentarzu, napisać: "pozdrawiam",  też dla mnie jest symptomem. Niech się Pan sam domyśli, czego symptomem.

Rafał Broda / 27, lipca, 2017 19:53:01

@JacekB
Pan zna teksty, które przywołałem. Wierzę, że także zna Pan kolejne teksty tej samej autorki, których symptomem według mnie były te przywołane. Ten z 1 maja mną wstrząsnął, a ten drugi zapowiedział postawę autorki w kryzysie, który nastąpił.  Jak rozumiem Pana podejście jest ambiwalentne. Nie pomogę Panu i nie oświecę, bo to musiałoby się odbywać w normalnych warunkach, a wiem, że w takich warunkach Pan bije w pysk. Rzadko czuję się obrażony, ale tym razem tak jest. Żegnam.

Rafał Broda / 27, lipca, 2017 22:50:07

@JacekB
Pan zna teksty, które przywołałem. Wierzę, że także zna Pan kolejne teksty tej samej autorki, których symptomem według mnie były te przywołane. Ten z 1 maja mną wstrząsnął, a ten drugi zapowiedział postawę autorki w kryzysie, który nastąpił.  Jak rozumiem Pana podejście jest ambiwalentne. Nie pomogę Panu i nie oświecę, bo to musiałoby się odbywać w normalnych warunkach, a wiem, że w takich warunkach Pan bije w pysk. Rzadko czuję się obrażony, ale tym razem tak jest. Żegnam.

Rafał Broda / 27, lipca, 2017 22:50:08

Informujemy, iż korzystamy z informacji zawartych w plikach cookies. Użytkownik może kontrolować pliki cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies