O Rządzie, Macierewiczu i partyjnych intrygantach

Obserwujemy, komentujemy i oceniamy

Statystyki bloga:
Wizyty: 20439
Liczba postów: 18
Liczba komentarzy: 94

O Rządzie, Macierewiczu i partyjnych intrygantach


       Po fali dziwnych zachowań, nieporozumień i medialnych sensacji wokół sporów w partii rządzącej warto zrobić małe podsumowanie. Jego częścią powinno być coś w rodzaju bardzo uproszczonej analizy stanu faktycznego – od tego należy zacząć, gdyż w innym wypadku grozi niepotrzebne zagmatwanie i brnięcie w dalsze nieporozumienia.

       A więc mamy rząd, który z impetem zabrał się do pracy i do naprawiania bałaganu pozostawionego przez poprzedników. Jego praca jest generalnie dobra, tak też oceniają ją obywatele, zaś Beata Szydło i Prezydent Andrzej Duda są politykami cieszącymi się największym zaufaniem. I mamy histeryczną, total(itar)ną opozycję, która usiłuje wszelkimi metodami , także bezprawnymi, doprowadzić do obalenia rządu. Ponieważ nie wyszło z mobilizacją mas pod sztandarem KODu, z interwencjami z zewnątrz ani z próbą wywołania zamieszek – mało tego – nie wyszło nawet z awanturami ginekologiczno-aborcyjnymi - to postanowiono chwycić się kolejnej metody. Polega ona na typowaniu konkretnych polityków/urzędników/działaczy – preferowani są tutaj ci najbardziej niewygodni i groźni – i tworzeniu wokół nich atmosfery nienawiści i negatywnej histerii. Wytypowana osoba jest dosłownie biczowana i pokazywana w mediach jako źródło wszelkiego zła. Efektem jest z jednej strony niechęć w społeczeństwie do niej a z drugiej jej izolacja we własnej partii. I nawet jeśli początkowo takiego kogoś się broni to z czasem energia ulatuje – na dłuższą metę nikt nie będzie chciał, aby go identyfikowano z kimś znienawidzonym przez szerokie masy. Operacja prowadzona jest wszelkimi środkami – w ruch idą kłamstwa, pomówienia i drobne wpadki faktyczne czy urojone, rozdmuchiwane potem przez media do nieprawdopodobnych rozmiarów. Próbowano tego wielokrotnie z Kaczyńskim, próbowano z PAD, próbowano nawet z Beatą Szydło (choćby histeria wokół wypadku samochodowego). Jednakże ani PAD ani PBS nie nadają się specjalnie na bohaterów tego rodzaju negatywnych kampanii (z różnych powodów) zaś Jarosław Kaczyński może się pochwalić taką ilością twardych i niedających sobą manipulować zwolenników, że wszelkie próby robienia z niego idioty, aferzysty, zboczeńca, itp. rozbijały się w dużej mierze o ich opór. Obiektem takiego ataku jest też Antoni Macierewicz wraz z bliskimi współpracownikami. W ostatnich czasach ich siła przekroczyła wszystko, co IIIRP w tym zakresie do tej pory znała i widziała.

       Aby w pełni zrozumieć szkodliwość ostatnich przepychanek – niestety nie bez udziału dziennikarzy ponoć przychylnych rządowi – należy sobie też odpowiedzieć na pytanie, kim są wyborcy PiSu i czego oczekują. I tu sprawa zaczyna się komplikować. Ich wspólnym mianownikiem jest niewątpliwie to, że wszystkim zależy na porządnie funkcjonującym państwie i wszyscy mieli dosyć jego widocznej degradacji pod rządami PO i PSLu. Poza tym PiS od dawna nie jest żadną partią niszową – do czego spychali ją przeciwnicy – a od dawna stał się popularną partią masową. A to oznacza, że wyborcy po prostu są bardzo różni. Aby to zilustrować jak najwyraźniej, możemy sobie wyobrazić gdzieś po jednej stronie starszą panią koło osiemdziesiątki ubraną w stateczne kostiumy, która nie opuszcza żadnej niedzielnej mszy i pielęgnuje pamięć o dziadku legioniście i ojcu uczestniku kampanii wrześniowej czy ofiary sowieckiego ludobójstwa. Po drugiej stronie widzimy młodą dziewczynę w opiętych legginsach z paznokciami pomalowanymi w ekstrawaganckim kolorze (niebieski, cytrynowy czy szary) pchającą wózek najnowszej generacji z małym dzidziusiem. Starsza pani będzie głosować na PiS, bo zależy jej przede wszystkim na obronie tradycyjnych wartości, na dbałości o pamięć historyczną i na rządzie, który będzie realizował polski interes narodowy (ponieważ doświadczyła na własnej skórze tragedii narodowej z ’39 roku i jej skutków). I dla niej PiS jest niewyobrażalny bez takich polityków jak właśnie Antoni Macierewicz. Młoda dziewczyna ubrana w modne ciuchy, która nie interesuje się specjalnie podobnymi sprawami (albo w ogóle albo na obecnym etapie) będzie głosować na PiS dlatego, że oczekuje stabilizacji i godziwych warunków do życia i wychowania dziecka, o co poprzednia władza nie była w stanie zupełnie zadbać (i w ogóle niewiele ją te warunki życia obchodziły). Ponadto chce, żeby jej mąż czy partner (a później ewentualnie i ona sama) był w stanie zarobić na rodzinę tudzież modne gadżety nie za granicą a u siebie, na miejscu. I taki ktoś nie będzie głosował na PiS z powodu Macierewicza ale z powodu rozsądnej polityki gospodarczej i zaufania, które budzą Beata Szydło i Andrzej Duda. A pomiędzy tymi dwoma dość skrajnymi przykładami jest cała masa ludzi starszych i młodszych, biedniejszych i zamożniejszych, spokojniejszych i bardziej ekstrawaganckich, itd., itp., którzy z tych i innych powodów głosowali na PiS.

       I psim obowiązkiem polityków partii – wszystkich – i tych z pierwszego i z drugiego szeregu, i tych „od Kaczyńskiego”, i tych od „Szydło”, i tych „od Macierewicza” – jest godzenie tych interesów, bo tak zadecydowali wyborcy. I tylko w ten sposób może cokolwiek wyjść z ambitnych zamierzeń. Nie przeciwstawianie ich sobie a właśnie godzenie i szukanie dla nich wspólnego mianownika. Nie napuszczanie jednych na drugich a tworzenie płaszczyzny porozumienia i współpracy mimo pewnych różnic. Inaczej – wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę, w jak niekomfortowych warunkach pracuje Rząd Beaty Szydło i z jakim draństwem musi się zmagać - koniec nadejdzie szybciej, niż się tego spodziewamy. I dlatego wszelkie twierdzenia w rodzaju, że PiS musi się oprzeć na elektoracie „bardziej na prawo”, bez PAD i bez PBS, bo ci tylko „konserwują układ” albo, że PiS musi się pozbyć Antoniego Macierewicza, bo on tylko szkodzi, odciąga jakiś „rozsądny elektorat” (co to w ogóle jest?) są tak samo szkodliwe. Do tej pory zarówno Jarosław Kaczyński jak i Beata Szydło radzili sobie z tym problemem. Także i Prezydent odgrywał rolę tonującą i równoważącą różne przepychanki.

       Niestety, w ostatnim czasie zaczęło dziać się coś złego i  wizerunek partii zaczęły dominować działania różnego rodzaju partyjnych intrygantów (na mój prywatny użytek nazywam ten gatunek jeszcze od czasów komuny „wieprzami partyjnymi” – niestety, w każdej dużej partii jest ich jakiś tam odsetek, już nawet czysto statystycznie) i wszelkich innych szarych eminencji. Działają oni głównie z tylnych ławek albo z zacisza mniej znaczących stanowisk. Ich motywy są różne ale cel wspólny – kogoś podgryźć, coś zmienić, coś popsuć, czasami nawet wszystko kompletnie rozłożyć. Szanse, że takie intryganckie beztalencie wypłynie i dorwie się do czegoś lepszego czy że osiągnie swój niecny cel, są w zamęcie zawsze większe niż w warunkach stabilizacji. I tu przemówię jako wyborca - otóż nie interesuje mnie zupełnie, co wymyślił jakiś intrygant czy inny wieprz na tylnych ławkach albo w zaciszu swego gabinetu. Interesuje mnie jedno – żeby kierownictwo partii, na którą głosowałam, zrobiło z tym jak najszybciej porządek. I przypominam – a mam pewność, że nie jestem w tym odosobniona – głosowałam na Beatę Szydło jako Premiera RP (ze szczególnym naciskiem i szczególnym poparciem dla działania Pani Premier), na Prezydenta Andrzeja Dudę i na Jarosława Kaczyńskiego jako Prezesa Partii. Z absolutnym uwzględnieniem ważnej roli, jaką odgrywał i odgrywa w PiS Antoni Macierewicz i z szacunkiem do jego działalności. Nie głosowałam natomiast na partyjnych intrygantów udzielających się w dziwny sposób, nie głosowałam na żadnych nadambitnych podskakujących i czekających niecierpliwie, kiedy wybije godzina ich sławy i nie głosowałam na żadne „szare eminencje” mające ambicję mącić i przestawiać konstelacje zgodnie z ich prywatnymi kalkulacjami. I dlatego mówię po prostu – precz z tym wszystkim, zanim intryganci zdążą rozwalić to, co udało się nam wszystkim z trudem osiągnąć.

       A na koniec pozwolę sobie na jeszcze jedno – mianowicie na pytanie do niektórych pań i panów – prawicowych dziennikarzy. Czy w zaistniałej sytuacji naprawdę nie macie nic lepszego do roboty jak dolewać oliwy do ognia i podłączać się pod nagonkę na Ministra Macierewicza? Owszem, parę osób z „naszej strony” nawet po ostatnich numerach uwierzyło w to, że on ma te „straszne oczy” a jeszcze „tylu Misiewiczów wszędzie”. Tylko co ma z tego wyniknąć? Czy chcecie, żeby część wyborców przestała głosować na PiS, bo jest w nim Macierewicz? Albo, żeby przestała głosować na PiS, bo nie ma w nim Macierewicza? Bo na to po prostu wychodzi. I na to, że przed podczepianiem się pod cudze intrygi trzeba porządnie pomyśleć.

Leonarda / 24, kwietnia, 2017


Komentarze

1) Ludzie to jednak zauważają - w marcu ruszyłam nos poza Warszawę i jeździłam trochę po Polsce, po różnych mniejszych miejscowościach. I tam jest zupełnie inaczej - miałam wrażenie, że ludzie stoją murem za tym rządem i nie dadzą sobie już tego odebrać. To było niesamowicie ciekawe doświadczenie w porównaniu do tego, co w tamtej okolicy słyszałam od mniej więcej tych samych ludzi 2 - 3 lata temu. Ale zgadzam się z Panem, że potrzebna jest do tego dobra polityka informacyjna, bo nie wszyscy, niestety, są odporni na te łgarstwa i propagandę drugiej strony. A ta, niestety, kompletnie niedomaga, pisaliśmy o tym już chyba wszyscy wiele razy. 2) Niestety, takie "wieprze partyjne" to w ogóle fenomen tej branży, tak to jest. Żeby zostać baletnicą, trzeba mieć talent, żeby zostać profesorem fizyki trzeba mieć wybitną inteligencję, żeby stworzyć firmę i ją dobrze prowadzić, trzeba mieć pomysły i pojęcie o życiu/zarządzaniu. Tutaj może pójść dosłownie każdy i do czegoś się przykleić a potem całe życie cwaniacko lawirować nie wytwarzając praktycznie żadnej wartości - po prostu taka specyfika i już. I statystycznie tego trochę jest w każdej partii. Problem polega na tym, że ten element ostatnio coś się za bardzo uaktywnił. I coś muszą z tym zrobić, bo po prostu będzie inaczej źle. A poziom tolerancji społeczeństwa i wyborców na tego rodzaju zjawiska w PiSie jest dużo niższy niż gdzie indziej. 3) To, co w kontekście awantury wokół Macierewicza wyrabiają niektórzy "nasi" dziennikarze, to dosłownie ręce opadają. Muszę powiedzieć, że mam tego dosyć i w ogóle coraz mniej już to wszystko czytam, bo i po co. Jeżeli biorę do ręki coś profesjonalnego (niby) to  po prostu chcę się czegoś dowiedzieć, do czego sama nie mogę dojść i nad czym sama nie mam czasu pracować - za to przecież chyba im się płaci. Nie kupuję tych rzeczy dlatego, żeby czytać bełkot, co jeden pan innej pani albo żeby pod "profesjonalnym" kierownictwem uczestniczyć w jakichś mętnych działaniach, na które nie mam ochoty. Serdecznie pozdrawiam

Leonarda / 25, kwietnia, 2017 07:27:30

Informujemy, iż korzystamy z informacji zawartych w plikach cookies. Użytkownik może kontrolować pliki cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies