Dziecko jako źródło lęku u osoby dorosłej

W składzie porcelany

Statystyki bloga:
Wizyty: 17081
Liczba postów: 0
Liczba komentarzy: 0

Dziecko jako źródło lęku u osoby dorosłej


Lęk przed

Jeszcze dziecka nie ma, a już pojawia się lęk. Lęk, że może się przydarzyć... dziecko oczywiście. Ten lęk w sytuacjach skrajnych powoduje, że na ulicach miast pojawiają się grupki ubranych na czarno, mało atrakcyjnych kobiet (feministki) oraz odzianych w futra pań w wieku pomenopauzalnym, które głośno domagają się prawa do ochrony przed ewentualnością pojawienia się dziecka w ich życiu. Ale lęk ten dotyka nie tylko kobiety i starsze panie. Prawa do "pigułki PO" domagają się też niektóre samce z redakcji pewnego dziennika satyryczno - politycznego (np. słynny Seweryn "Pier...nie rodzę").

Lęk po
Gdy w życiu dorosłych już pojawi się dziecko lub dzieci to lęki nie ustępują. Więcej - pojawiają się nowe źródła lęku. Że jako rodzic mam być taki albo owaki... Że dziecko ma być takie, a nie inne... Że jak się czegoś dziecku nie zapewni to będzie dramat... Że w szkole to zdziczenie ("słoneczko" i takie tam gierki)... A w internetach napisali, że "Niebieski wieloryb" zabija dzieci...

Ufff... Takie myśli nie są dobrą zapowiedzią na szczęśliwe dzieciństwo i rodzicielstwo.

Oswoić lęk

A przecież ten lęk jest czymś zupełnie normalnym. Zazwyczaj gdy spodziewamy się jakiejś znaczącej zmiany w naszym życiu odczuwamy taki niepokój. Czasem ten niepokój działa na nas motywująco (np. chcemy się dobrze przygotować do zmiany). Niestety czasem lęk jest tak duży, że powoduje silną blokadę i chęć ucieczki.

Z własnego doświadczenia mogę napisać, że najwięcej obaw (tak nie byłem/nie jestem od nich całkiem wolny) miałem przed tym jak w moim życiu pojawiły się dzieci. A ponieważ jestem ojcem z przysposobienia, który dosyć długo czekał na swoje dzieci, to też i miałem dużo czasu na hodowanie tych wyobrażeń o dzieciach i rodzicielstwie. Bałem się, że może ich nie być... Czułem obawę, że jak się już pojawią to nie dam rady... I takie tam podobne niepokoje. Ale to wszystko były obawy przed tym co istniało tylko w mojej wyobraźni. Gdy przyszedł ten moment, że miałem razem z żoną podjąć decyzję czy chcę poznać dwie dziewczynki, które mogą stać się naszymi córeczkami to też pojawił się taki lęk. Że dzieci są już całkiem duże (5 i 10 lat)... Czy na pewno dam radę... I tak dalej. I co pomogło? Szczera rozmowa o tych obawach z żoną. Zadaliśmy sobie nawzajem pytanie: Kto tej zmiany w życiu może się bardziej obawiać? My czy te dzieci?

I do tego momentu moje myśli zaprząta już tylko chęć pomocy dzieciom, a nie pielęgnowanie własnych obaw.

***

Tekst dostępny jest także pod adresem: http://przysposobienie.blogspot.com/2017/03/dziecko-jako-zrodo-leku-u-osoby-dorosej.html

hephalump / 20, marca, 2017


Komentarze

Hephalump
Przyznam, że o ile rozumiem obawy przed przysposobieniem/adopcją, bo to oczywiste, to kompletnie nie pojmuję obaw przed posiadaniem własnego dziecka.--- Tak naprawdę w tych protestach nie chodzi o dzieci, tylko o prawo do zupełnej swobody seksualnej bez ponoszenia konsekwencji tych aktów. --- Kiedyś było takie powiedzenie > jaki jest najpewniejszy środek antykoncepcyjny? Szklanka wody zamiast :) ---- Dzisiaj to nie do przyjęcia, wolny seks to podstawowe prawo. --- Poza tym dzisiaj dzieci nie rodzą się z miłości, tylko jako planowane inwestycje - i to jest dopiero koszmar! Zero spontaniczności, coraz późniejszy wiek rodziców - to wszystko rodzi frustracje, a potem te nieszczęsne istoty łażą i wrzeszczą....

eska / 20, marca, 2017 12:02:26

Informujemy, iż korzystamy z informacji zawartych w plikach cookies. Użytkownik może kontrolować pliki cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies