Poniższy końcowy fragment obszernego artykułu: „Unia Europejska, a Polska – rozważmy to jeszcze raz” wybrałem jako prezentujący ostrzeżenie z początku 2002 roku przed sytuacją, z jaką mamy dzisiaj do czynienia.
-----------------------------------
Unia Europejska nie ma przyszłości, bo nie jest budowana w jedności związanej ze wspólnym interesem wszystkich członków. Mamy raczej do czynienia z doraźnymi wysiłkami godzenia interesów między najsilniejszymi. Często są to interesy sprzeczne i podbudowane wzajemną nieufnością - niedawno ujawniono nawet wzajemne działania wywiadowcze między członkami UE. Dominująca rola Niemiec budzi powszechne obawy, które coraz częściej są artykułowane bezpośrednimi porównaniami z przeszłości. Jest zresztą znamienne, że w społeczeństwie niemieckim obserwuje się stosunkowo najmniej sprzeciwów wobec UE, a trudno wprost pominąć liczne wypowiedzi niemieckich polityków, w których przesyłają swemu społeczeństwu sygnały o realizacji narodowych interesów w ramach Unii. Wobec rosnących problemów gospodarczych i finansowych, sprzeczności będą narastać i nastanie moment, w którym żadne doraźne zabiegi polityczne nie wystarczą, by utrzymać tak sztucznie budowaną jedność. W tej postaci Unia Europejska jest skazana na rozpad - po co więc Polska płaci tak straszliwą cenę i wyrzeczenia.
Przyjrzyjmy się zatem specyficznej sytuacji Polski, tak zapalczywie wcielanej do Unii Europejskiej. Pierwsza i fundamentalna sprawa dotyczy naszej niepodległości i suwerenności. Mówią nam: nie ma dzisiaj kraju w pełni suwerennego, musimy więc też zrzec się części naszej suwerenności. Części?
Jeżeli bezkrytycznie przyjmuje się prawo stanowione gdzie indziej, akceptuje się narzucane ograniczenia, co nam wolno produkować, w jakich ilościach, z kim handlować, jakie spełniać warunki finansowe, jakie podatki nakładać? Jeżeli, wbrew własnym dalekosiężnym interesom, mamy zmieniać strukturę społeczną, rujnować polską wieś, ograniczać produkcję żywności, zmieniać swój jadłospis i stosować idiotyczne normy wymyślane przez chorych technokratów? Jeżeli, zaniedbując sami siebie, mamy dopieszczać różne mniejszości, tolerować paranoję obyczajową, znosić upokorzenia, pozwalać na fałszowanie własnej historii, edukować młodzież według narzuconych z zewnątrz wzorów, a nawet przekazywać w obce ręce sposób w jaki mamy być informowani? Jeżeli mamy oddawać obcym własność naszych banków, całych gałęzi przemysłowych, całych dziedzin produkcji, handlu, a nawet ziemi i terenów rekreacyjnych? Jeżeli wreszcie mamy na każde zawołanie wysyłać swoich żołnierzy, by walczyli o niejasne i często obce nam sprawy, jeżeli mamy organizować wspólną policję, przyjąć wspólną walutę, a ochronę zewnętrznych granic powierzyć obcym formacjom?
To na czym w końcu ma polegać nasza suwerenność? Czy na tym, że jeszcze przez jakiś czas wolno nam będzie mówić po polsku? Śpiewać polskie pieśni? Grać polski hymn? Mieć własne reprezentacje w różnych dziedzinach sportu i powiewać polską flagą?
Każdy naród zasługuje na to, by być suwerenem swoich najważniejszych spraw, gospodarzem we własnym domu - w przeciwnym razie tworzy się potężne źródło konfliktów. Unia Europejska wyklucza utrzymanie suwerenności, bo dzisiaj już nikt nie ukrywa, że chodzi o likwidację państw narodowych. Nikt w Polsce nie kompromituje się już, mówiąc jednym tchem o Unii Europejskiej i Europie Ojczyzn - choć tak niedawno jeszcze używano powszechnie tej zasłony. Unia Europejska jest budowana jako super-państwo, które w zamierzeniach miałoby powtórzyć fenomen Stanów Zjednoczonych.
Ta próba naśladowania Stanów Zjednoczonych skazana jest na niepowodzenie, bo w Europie mamy zupełnie inne warunki początkowe. Stany Zjednoczone budowane były przez ludzi wyselekcjonowanych przez szczególne okoliczności, które ich skłoniły do zerwania z dotychczasowym środowiskiem, by uczestniczyć w budowie Nowego Świata. Każdy, kto w ciągu pięciu wieków płynął przez ocean, mógł mieć własne wizje, ale był przygotowany i z góry akceptował swój udział w tworzeniu czegoś nowego - ci, którzy nie płynęli, tzn. rdzenna ludność, musieli zostać wyeliminowani. W Europie mamy prawie wyłącznie rdzenną ludność, ukształtowaną w długiej i burzliwej historii w grupy narodowe, wrośnięte korzeniami w swoją ziemię, swoją tradycję, kulturę i obyczaje. Jedność musi być budowana stopniowo, ze wzajemnym poszanowaniem, w sprawiedliwości i równości. Unia Europejska jest bardziej próbą powtórki budowy Związku Sowieckiego, choć narzędzie jakim wtedy była przemoc fizyczna zastąpiono dzisiaj przymusem ekonomicznym. To właśnie narzędzie nam pokazują, mówiąc: nie macie alternatywy. Perspektywy jednak są podobne - ta droga musi zakończyć się pełnym fiaskiem. Nie ma żadnej analogii ze Stanami Zjednoczonymi - UE to nie jest układ równych z równymi, z pewnością nie chodzi o autentyczne dobro wszystkich.
Polacy nie powinni mieć tutaj żadnych złudzeń- całe doświadczenie "współpracy" Polski z krajami UE po 1989 roku, to ciąg działań skierowanych na kolonizację naszego kraju. W wielu okresach historii odczuwaliśmy bezwzględny egoizm Europy, na który niczym nie zasłużyliśmy. Mogliśmy oczekiwać, że po gehennie drugiej wojny światowej i narzuconym w jej następstwie zniewoleniu komunistycznym, doceniona zostanie nasza postawa i stworzy się warunki do szybkiej reanimacji i rozwoju. Przecież nie oczekiwaliśmy żadnej szczególnej pomocy, przecież nie liczyliśmy nawet na cząstkę takich kapitałów, które Niemcy wpompowali w swoje wschodnie landy. Mogliśmy tylko mieć nadzieję, że Polsce nie będzie się przeszkadzać, że będzie życzliwa, obustronnie korzystna i sprawiedliwa współpraca.
A jak było? Trudno wprost przytaczać przykłady bezwzględnych działań, przekrętów, oszustw, przekupstwa, straszenia, demagogii, w których uczestniczyły kraje UE z pośrednictwem lokalnych łajdaków, wypranych z szacunku dla własnego narodu, prześcigających się w czołganiu do Europy, nadstawiających piersi po niepolskie zaszczyty i ordery, wyciągających ręce po wynagrodzenia i obietnice synekur. Nie można mówić o życzliwym partnerstwie, gdy widzimy skutki - przejęto nasze banki, opanowano całe gałęzie przemysłu, zlikwidowano jego najbardziej konkurencyjne części, łapczywie przejmuje się handel, środki masowego przekazu, brutalnie niszczy się rolników przejmując zakłady przetwórcze, wreszcie wypycha się Polskę ze wschodnich rynków i blokuje eksport spekulacyjnymi zabiegami wobec polskiej złotówki. A wszystko według planu głośno zadeklarowanego już dawno temu przez jednego z bardziej aktywnych realizatorów takiej polityki: "Polacy nie muszą żyć z własności, mogą żyć z pracy".
We wszelkie układy wchodzi się tylko z partnerem uczciwym, zwłaszcza w sytuacji, gdy nie ma się w ręku narzędzi pozwalających wymusić uczciwe postępowanie. Po 12-letnich doświadczeniach nie musimy sobie niczego wyobrażać, lub antycypować - w przypadku UE nie mamy do czynienia z partnerem uczciwym. Nie sposób pominąć w tym układzie dominującej roli Niemiec, bo nikt nie ma prawa żądać od nas zapomnienia o historii - wręcz musimy o niej pamiętać, by uniknąć błędów. Pełen arogancji stosunek do Polski, zachłanność w przejmowaniu kontroli nad żywotnymi dla naszego narodu dziedzinami, a nawet legalne i nielegalne sięganie po naszą ziemię - to próba osiągania celów, których wcześniej nie udało się osiągnąć wojną. Tak niedługo po zjednoczeniu powraca buta, pogarda dla historii, nawet pretensje i oskarżenia urągające pamięci historycznej. Mamy pełne prawo do uczulenia i obaw opartych na wielowiekowych doświadczeniach. Chcemy współtworzyć dobrosąsiedzki pokój, ale nie wystarczy przebaczenie, potrzebna jest też sprawiedliwość. Wejście Polski do Unii Europejskiej w dzisiejszych warunkach to otwarcie szybkiego procesu likwidacji Państwa Polskiego, przekształcenia Polski w rejon europejski i wielkie zagrożenie dla przetrwania naszego Narodu.
Trzeba jeszcze rozważyć bolesną sprawę stanowiska w tej kwestii niektórych Pasterzy naszego Kościoła, które już zaczyna być nagłaśniane i wykorzystywane jako podstawowy argument. Istotnie niektóre wypowiedzi mogą budzić niepokój, bo przecież daleko im do jasności i precyzji z jaką Ojciec Święty mówi o Europie budowanej jako Wspólnota Ducha. Właściwie we wszystkich sprawach ekonomicznych, społecznych i politycznych artykuł niniejszy zawiera argumenty polemiczne dla każdego kto domaga się wcielenia Polski do Unii Europejskiej - w tych sprawach także polemika z autorami takich wypowiedzi jest uprawniona, przy pełnym szacunku dla Ich mądrości i przenikliwości. Są jednak inne sprawy, sprawy najważniejsze, w których uznanie szczególnych kompetencji i posłuszeństwo jest nakazem. Możemy więc tylko z pokorą pytać: "Dlaczego ukochani Pasterze chcecie nas wprowadzać do tej klatki bez wyjścia?". Słyszymy odpowiedź: "Bo Europa nas potrzebuje i my potrzebujemy Europy". Pytamy więc dalej: "To nie Europa, to Unia Europejska - przecież tam nie ma Boga, tam się z Bogiem walczy?". Odpowiadają nam: " Wy tam Boga wniesiecie, otworzycie Chrystusowi drzwi Europy!". I tutaj rodzą się wątpliwości: Czy my, tak moralnie już osłabieni, tak bardzo zmuszeni do walki o byt, pozbawieni przewodników, upokarzani, już dzisiaj zbałamuceni, czy my potrafimy temu podołać? Przecież warunki będą o wiele trudniejsze, niż te, w których dzisiaj nie potrafimy podjąć wyzwania. Przecież ich narzędzia i metody będą jeszcze bardziej skuteczne, a nasze możliwości obrony jeszcze mniejsze. Więc na co mamy liczyć? Na co Wy liczycie, drodzy Pasterze? Czy naprawdę mamy przestać myśleć i zdać się wyłącznie na Opatrzność? Czy nie powinniśmy z Boską pomocą szukać innej, lepszej drogi? Dla Polski, dla Europy, dla Świata? Musi być inna droga!
Rozważmy zatem alternatywę:
Należy oprzeć się na jednej podstawowej przesłance, którą oczywiście trzeba uzasadnić. Przesłanką tą jest stwierdzenie: "Polska dla Europy jest bardzo ważnym krajem - jest krajem tak ważnym, że zjednoczona Europa nie może się bez Polski obyć".
Przyjęcie takiej przesłanki wprowadza rewolucyjną zmianę w stosunku do dotychczasowego podejścia, w którym Polakom wmawia się, że tylko nam zależy na wejściu do UE, powinniśmy więc nie kaprysić i cieszyć się, że nas w ogóle zechcą przyjąć, bez względu na warunki w jakich to nastąpi. Oczywiście, oparcie się na tej wyjściowej przesłance otworzy zupełnie nowe perspektywy naszego jednoczenia z krajami dzisiejszej Unii Europejskiej. Dlatego trzeba uzasadnić, że powyższe twierdzenie jest prawdziwe i realistyczne.
Polska jest krajem tak dużym terytorialnie i ludnościowo, a także tak centralnie i strategicznie położonym, że żadna wersja zjednoczonej Europy nie może dopuszczać pozostawania jej jako zewnętrznej, niezależnej i samodzielnej enklawy. Można pogodzić się z narodowymi kaprysami Szwajcarii i Norwegii, traktując je jako zjawisko przejściowe, ale pozostawanie Polski poza zjednoczoną Europą podważa zasadniczo sens i hamuje dalszy proces jednoczenia w każdej jego wersji. Szczególnie w realizowanej dzisiaj skrajnie liberalnej wersji zjednoczonej Europy, samodzielna Polska jest zasadniczą przeszkodą, jako duży i centralnie ulokowany potencjalny rozsadnik idei i zachowań sprzecznych z planami globalizacyjnymi. Takie wnioski jasno wynikają z postawy Polaków w dziejach historii dawnej i tej całkiem współczesnej. Podobne rozumowanie zawsze kierowało na nas agresję, dawniej wojenną i rozbiorową, dzisiaj stosującą znacznie bardziej wyrafinowane metody. Poza Polską nie ma w Europie drugiego kraju, na którym tak zdecydowanie i tak wielowymiarowo skupiono by agresję po nowym otwarciu w 1989 roku. Pełne osłabianie i uzależnianie w dziedzinie ekonomicznej i finansowej, pauperyzacja i rozwarstwienie w sferze socjalnej, korupcja i zamieszanie w działaniach politycznych, kompromitacja aparatu sprawiedliwości i fikcja praworządności, bezwład systemu ochrony zdrowia, niszczenie edukacji i nauki, a równolegle, nieoczekiwana i skuteczna deprecjacja zrywu 1980 roku, trywializacja kultury, intensywne i ciągłe ataki podważające wartości patriotyczne, bezprecedensowe akty urągające godności Narodu, także spotwarzanie wartości religijnych, często na granicy bluźnierstwa. Te zjawiska dzieją się z tak oczywistym i wyraźnym wsparciem z zewnątrz, że nie można szukać ich przyczyny jedynie wewnątrz Polski - ta, wyjątkowo intensywna agresja zewnętrznych sił politycznych jest ważną wskazówką dla uświadomienia sobie szczególnego znaczenia Polski w planowanym procesie jednoczenia. Natomiast, bardziej widowiskowego argumentu dostarczyła obserwacja zachowania różnych europejskich kręgów politycznych w momentach kryzysowych w Polsce, zwłaszcza wtedy, gdy powstawało niebezpieczeństwo wymknięcia się sytuacji spod kontroli sił realizujących zewnętrzne zapotrzebowania. Było kilka takich sytuacji, ale najłatwiejszym do przypomnienia jest moment związany z wynikiem wyborów 2001, gdy histeryczne reakcje z zewnątrz przybrały wręcz zaskakujące rozmiary. Nie ulega wątpliwości, że przegranie referendum w sprawie przystąpienia Polski do UE byłoby dla Unii Europejskiej wstrząsem o wiele poważniejszym, niż odrzucenie traktatu nicejskiego przez Irlandczyków, "nieudane" wybory w Austrii, czy nie przyjęcie nowej waluty przez trzy kraje członkowskie. Dlatego powinniśmy docenić swoją wagę i, pozostając poza UE, stawiać twarde warunki określające naszą wizję jednoczenia Europy.
Mamy w tej sytuacji wyjątkowy komfort wynikający z historycznej spuścizny, którą pozostawili nasi Przodkowie. Polska swoją konsekwentną postawą i poświęceniem dla dobra całej Europy zawsze brała na siebie o wiele więcej obowiązków niż jakikolwiek inny europejski kraj, z tego powodu zbieraliśmy baty, cierpieliśmy, odpieraliśmy agresję, mimo to trwaliśmy przy słusznych zasadach. I zawsze mieliśmy rację, zawsze bieg wydarzeń przyznawał nam rację. I wtedy, gdy odpieraliśmy hordy ze wschodu, broniąc chrześcijaństwa, i wtedy, gdy przeciwstawiliśmy się krzyżackim wypaczeniom naszej wiary, gdy dawaliśmy pierwsze wzory jednoczenia i współpracy równoprawnych narodów, gdy pokazywaliśmy praktycznie na czym polega tolerancja, gdy przyjmowaliśmy zewsząd wypędzanych Żydów, gdy próbowaliśmy wprowadzać demokrację, gdy walczyliśmy prawie wszędzie o wolność "waszą i naszą", gdy powstrzymaliśmy bolszewicką nawałnicę, gdy Hitlerowi powiedzieliśmy "nie!", przyjmując w osamotnieniu straszliwe ciosy, także wtedy, gdy przeciwstawiliśmy się komunistycznemu zniewoleniu w czasie, gdy dzisiejsi organizatorzy Europy skwapliwie współpracowali z totalitarnym systemem.
Dlatego mamy prawo dzisiaj oczekiwać, że nasze obawy i ostrzeżenia będą docenione. W referendum powiemy, że takim modelem jednoczenia Europy jakim jest Unia Europejska nie jesteśmy zainteresowani. Zaczekamy na zewnątrz i wspólnie wypracujemy zasadnicze zmiany, które będą warunkiem naszego udziału w jednoczeniu równoprawnych narodów.
Europa musi twórczo przemyśleć całą swoją historię i krytycznie spojrzeć na cały okres po rewolucji francuskiej. Tutaj rozpoczęła się pycha Człowieka i walka z Bogiem, która wstrząsnęła fundamentem naszej cywilizacji i rozpoczęła całą serię nieszczęść i prawdziwych kataklizmów. To leży u podłoża niesprawiedliwości, egoizmu i nierówności, które muszą przynosić dalsze wstrząsy. To jest podstawą tworzenia orwellowskiego świata w Unii Europejskiej, gdzie technokracja, biurokracja i pozbawieni skrupułów politycy chcą być panami życia i śmierci.
Polsce natomiast potrzebny jest jeszcze czas, aby bez ingerencji z zewnątrz uporządkować swoje sprawy. Rozwój życia politycznego musi wyłonić wreszcie przywództwo prawdziwie reprezentatywne dla naszego narodowego interesu, który przecież nigdy nie był sprzeczny z interesem innych narodów. Gospodarczo Polska musi się umocnić, Polacy muszą odzyskać kontrolę nad swoimi finansami, nad gospodarką, handlem, by stworzyć możliwości budowania własnego dobrobytu, równowagi społecznej i perspektyw na przyszłość. Jeżeli Polsce nie da się tej szansy, jeżeli będą zakusy na ukaranie nieposłusznego narodu, to będzie to najbardziej wymowna wskazówka, o co w tym wszystkim chodzi. Szantażu nigdy nie wolno przyjmować, ale warto też pamiętać, że nie jesteśmy sami, że mamy sprzymierzeńców, mamy nawet wśród innych narodów całe grupy obserwatorów, którzy z nadzieją oczekują jak się zachowamy. W gruncie rzeczy społeczeństwa europejskie są w swej przeważającej większości wspaniale przygotowane do innego, bardziej sprawiedliwego sposobu jednoczenia - dobro jest powszechne, choć zło tak łatwo demonstruje swoją obecność.
Stoimy wszyscy przed wielkim wyzwaniem, musimy uruchomić wyobraźnię, musimy porozumieć się z europejskimi narodami ponad głowami obecnych polityków. Dzisiaj przede wszystkim musimy uniknąć historycznego błędu jakim byłoby przystąpienie w obecnych warunkach do Unii Europejskiej - to byłoby trudne do naprawienia, byłby to prawdziwy skok w przepaść.
Pora, by podsumować te obszerne rozważania. Starałem się przedstawić możliwie kompletnie argumenty podważające sens przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, a także wskazać na związane z tym zagrożenia dla Polski i dla Europy. Szczerze mówiąc, nie liczę na merytoryczne odpowiedzi zwolenników UE. Mają oni coraz bardziej wyraźne trudności z uzasadnieniem swojego stanowiska, a zatem z pewnością poprzestaną na dalszym nękaniu ludzi jednostronną propagandą. Warto im jednak wciąż uświadamiać, jak bardzo nieuczciwe jest postępowanie, w którym wykorzystuje się państwowe środki dla propagowania jednego tylko stanowiska. Kiedyś Naród upomni się o pieniądze marnotrawione w taki sposób.
Liczę, natomiast, na reakcję tych, którzy podzielają przedstawiony tutaj punkt widzenia i pomogą uzupełnić argumentację bardziej szczegółowym omówieniem niektórych spraw. Szczególnie pożądanym odzewem byłoby rozwinięcie twórczej debaty na temat alternatywnego sposobu jednoczenia Europy. Może powinno się rozpocząć od wypracowania tak dawno postulowanej i oczekiwanej Karty Praw Narodów.
Kraków, 4 styczeń 2002 Rafał Broda
Klub "Myśl dla Polski"
Rafał Broda / 11, marca, 2017
Bardzo ciekawy tekst. We wielu punktach zgodny z aktualna rzeczywistością. Europa Zachodnia nie jest w stanie twórczo przemyśleć całej swojej historii. Ponad tysiąc lat temu Ottonowi III też Unia rozpadła się na dwie części. Po prostu Zachód jest niekompatybilny z nami..tak bylo i jest. Aktualnie Zachod zmierza ku całkowitemu upadkowi coraz bardziej odcinajac sie od swoich chrześcijańskich korzeni.
Dziękuję, że Pan nie tylko przeczytał, ale również skomentował. Większość nie lubi długich tekstów, choć to jedynie część artykułu. Wtedy w 2002, wielu uznawało takie wizje za niepotrzebne czarnowidztwo, ale muszę przyznać, że tak straszliwy upadek Zachodu, jaki widzimy dzisiaj przerósł także moją wyobraźnię z tamtego czasu.
@JacekB - nie pomyślałem, że nie znajdzie Pan miejsca na dobre zakończenie w tej historii i ogarnie Pana smutek. A przecież diagnoza sytuacji jest potrzebna do tego, by w końcu zwyciężać, a im prawdziwsza, tym lepiej. Po ogłoszeniu wyniku referendum akcesyjnego, ja nie uznałem, że świat się zawalił, ale z ciekawością patrzyłem na zachowania "fighterów", którzy stwierdzili, że lepiej od razu wchodzić do UE i z wnętrza walczyć o korzystne zmiany. Może oni mieli rację, to trudno dzisiaj rozstrzygnąć, ale nigdy nie miałem możliwości sprawdzić, czy wiedzieli o tym wszystkim, o czym napisałem. Pozdrawiam.